Szaleństwa Boga Wojny. Część druga. Boski Wiatr.
Cesarstwo Japonii po początkowych sukcesach na Pacyfiku zaczęło ponosić poważne straty. Pierwsza Bitwa na Morzu Filipińskim, którą floty Amerykańska i Japońska stoczyły19-20 czerwca 1944, przyniosła Cesarstwu Wschodzącego Słońca sromotną porażkę. Podczas starcia, japończykom nie udało się zatopić ani jednej Amerykańskiej jednostki. Sami ponieśli znaczące straty. Na dno poszły dwa wielkie lotniskowce, Shōkaku i Taihō. Straty w Samolotach pokładowych były ogromne, wyniosły ponad 400 maszyn i pilotów (świetnie wyszkolonych i zaprawionych w walce), wobec nieco ponad setki amerykańskich (z których wielu pilotów uratowało się na spadochronach i zostało wyłowionych z oceanu przez łodzie latające Catalina). Bitwę tę nazwano „Strzelaniem do indyków nad Marianami”. Po tak znaczącej porażce Połącsonej Floty, komandor Ei’ichirō Jō wystosował, w dniu 20 lipca memoriał do dowództwa marynarki. Postulował on w tym liście aby utworzyć „specjalne jednostki szturmowe”, mające atakować nową i skuteczniejszą metodą. Ponieważ doświadczeni piloci byli potrzebni do obrony Wysp Macierzystych i baz Marynarki Cesarskiej, postanowiono szkolić młodych i niedoświadczonych, ale za to mocno zindoktrynowanych pilotów do ataków samobójczych na flotę Sprzymierzonych. W ten sposób powstała najstraszniejsza i najbardziej szalona broń Drugiej Wojny Światowej – eskadry pilotów samobójców – Kamikaze (Boski Wiatr). Szaleństwo Boga Wojny osiągnęło apogeum…
Jednostka została utworzona w październiku 1944 roku. Pomysłodawcą i twórcą był wiceadmirał Takijirō Ōnishi. Zadanie sformowania pierwszej jednostki Kamikaze powierzono dwóm fanatycznym żołnierzom, chorążemu Tadashiemu Nakajimie i porucznikowi Rikihei Inoguchiemu. Udali się oni do bazy 201-szego Dywizjonu i wybrali kilku spośród zgłaszających się do tego zadania ochotników. Jako dowódcę pierwszej grupy wyznaczono kapitana Yukio Seki. Pilot ten posiadał doświadczenie bojowe i umiejętności rzadko spotykane w szeregach japońskich pod koniec 1944 roku (co samo w sobie było marnowaniem potencjału doświadczonego pilota).
Pierwszy raz Amerykanie zetknęli sie z Boskim Wiatrem 25 października 1944 roku. Grupa w sile dziewięciu samolotów Zero („Zeke”) zaatakowała amerykańskie lotniskowce eskortowe z Task Group „Taffy 3”. Jeden z pilotów samobójców obrał za cel eskortowy lotniskowiec USS „St. Lo” i władował się w jego burtę z podwieszoną pół tonową bombą, której efekt wybuchu wzmocniło paliwo ze zbiorników samolotu. Okręt poszedł na dno zabierając do podmorskiego grobu sto istnień ludzkich. Trzy inne okręty otrzymały trafienia i zostały uszkodzone, najpoważniejszych szkód doznał USS Sante.
Kamikaze walczyli do końca wojny. Największa ich liczba wzięła udział w walkach o Okinawę w kwietniu 1945 roku, gdy do akcji bojowych wysłano około 1900 maszyn bojowych, wtedy też Amerykanie faktycznie zaczęli się tej broni poważnie obawiać. Łącznie piloci Kamikaze wystartowali do 2314 lotów bojowych, z których 1086 powróciło i oszukało śmierć.
Oprócz zwykłych samolotów jak Zero, Suisei czy Hamaki wprowadzono pod koniec wojny także specjalne załogowe, latające bomby o napędzie rakietowym Ohka (Kwiat Wiśni), przezwane przez amerykanów baka, czyli szaleniec (z języka japońskiego).
Samobójcy latali na początku na zerach, lecz na końcowym etapie wojny na Pacyfiku używano maszyn takich jak: Yokosuka D4Y, Nakajima B5N, Kugisho Ohka Model 11 i Mitsubishi G4M.
Yokosuka MXY7 Ohka model 11, był latającą, załogową bombą napędzaną silnikiem rakietowym. Ze względu na mały zasięg pojazd był dostarczany w pobliże celu pod maszyną – matką, najczęściej był to bombowiec Mitsubishi G4M2e. Niestaty, taki zestaw był bardzo mało zwrotny i stosunkowo powolny, przez co większość została zestrzelona przez lotnictwo pokładowe US Navy. Masa głowicy Ohki wynosiła 1200 kilogramów. To plus pozostałe paliwo rakietowe stanowiły poważne zagrożenie dla przeciwnika, oczywiście o ile trafiła w cel.
Kamikaze wsiadał do samolotu przed podwieszeniem go bombowcem i przebywał tam przez cały czas lotu. Między samolotami była łączność telefoniczna, a także podłączone były przewody tlenow na czas wspólnego lotu. Ohka mógł być wyczepiony na wysokości 8000 m, pod fotelem pilota znajdowała się niewielka butla, zawierająca tlen do ostatniego lotu. We wrześniu 1944 stworzono pierwszą jednostkę wyposażoną w Model 11. Była to 714-Kokutai. Dowódcą tej jednostki był komandor Motoharu Okamura, gorący zwolennik idei ataków samobójczych. Wraz z wstrzymaniem na początku marca 1945 roku produkcji samolotu Ohka Model 11 zakłady Kugisho produkcję jego następcy, który miał znacznie lepsze osiągi oraz przede wszystkim był bardziej niezależny podczas ataku od samolotu nosiciela. W tym celu postanowiono zaadaptować kadłub Ohki do zainstalowania w nim silnika turboodrzutowego typu Mitsubishi Ne-20. Problemy konstrukcyjne z nową jednostką napędową oraz opóźnienia w jej produkcji zmusiły japońskich konstruktorów do zainstalowania w nowej bombie latającej silnika typu motorjet, który był wzorowany na zastosowanym na początku II wojny światowej silniku włoskiego samolotu doświadczalnego Caproni Campini C.C.2. (czyli latającej beczki). Jako sprężarka posłużył mały silnik tłokowy w układzie rzędowym o mocy 101 KM. Model 22 od Modelu 11 oprócz napędu różnił się mniejszą rozpiętością skrzydeł, wydłużonym kadłubem, parą wlotów powietrza za kabiną pilota, rurami wydechowymi silnika tłokowego wystającymi pod kadłubem oraz charakterystyczną dyszą wylotową silnika odrzutowego wystającą z tyłu samolotu poza obrys kadłuba. W Ohka Model 22 zastosowano także mniejszą głowicę bojową o masie zamiast 800 kg zamiast 1200.
Na ubiór pilotów składały się spodnie i kurtka ocieplane puchem, czapka uszanka i skórzane buty. Broń osobistą stanowił pistolet Nambu wz. 14. Zwykle nosili przy sobie miecz samurajski, przekazywany z pokolenia na pokolenie, który umieszczali w pięknie zdobionej, skórzano – drewnianej pochwie. Piloci ci często zabierali ze sobą zdjęcia swoich bliskich oraz portrety z wyobrażeniem swoich przodków.
Dla nas, ludzi wychowanych w kulturze zachodniej, zdominowanej przez religię judeo – chrześcijańską jest niepojętym, jak tylu młodych Japończyków mogło się zgłaszać na ochotników do jednostek, gdzie czekała ich pewna śmierć. Prawda jest taka, że w tamtym czasie bardzo był przestrzegany stary samurajski kodeks wartości – Bushido. Również od najmłodszych lat prowadzona była indoktrynacja o boskości cesarza, oraz o chwalebnej śmierci dla niego i Japonii. Niestety przez te zawirowanie kulturowe tysiące młodych mężczyzn poniosło śmierć w samobójczych atakach nie tylko lotniczych, ale również morskich i lądowych (przykład Iwo Jimy, gdzie zginęli prawie wszyscy obrońcy idący do natarcia już bez amunicji, tylko z mieczami i bagnetami…). Tak to fanatyzm stał się kolejnym szaleństwem Boga Wojny.
Na podstawie:
– Zbigniew Flisowski: „Burza nad Pacyfikiem”,
– Robin L. Rielly: „Kamikaze Attacks of World War II”,
– dane techniczne według kilku stron internetowych.
Polecam przeczytać książkę: Byłem Kamikaze, autora nie pamiętam.