Morscy przegrani — Szwecja
Raz na miesiąc w serii „Morscy przegrani” omawiamy historie marynarek krajów, które zostały w tyle za wzrastającymi w potędze mocarstwami w wielkim wyścigu zbrojeń morskich XX wieku.
Nie oznacza to jednak, że floty tych krajów przestały istnieć. Większość z nich próbowała znaleźć sobie jakieś miejsce w tej nowej sytuacji, wypracowując innowacyjne doktryny i budując wyjątkowe okręty. Jednym z takich krajów była Szwecja.
Żeby lepiej zrozumieć szwedzkie stanowisko w trakcie II wojny światowej, warto cofnąć się nieco w czasie, by spojrzeć, jak Szwecja przekształciła się z mało znaczącego królestwa w europejską potęgę…
Szwedzi od wieków byli ludem żeglarzy, w znacznej mierze z powodu swojego położenia geograficznego — ich kraj leżał na samym środku Morza Bałtyckiego. Rybołówstwo i handel morski były filarami ekonomii Szwecji, a obie te gałęzie gospodarki wymagały obecności floty zbrojnej dla bezpieczeństwa. Na długo przed powstaniem Szwecji jako kraju, zamieszkujące jej tereny ludy posiadały wspaniałe tradycje żeglarskie, których emanacją były okręty wojenne wikingów. Początków szwedzkiej marynarki wojennej doszukiwać się można już w XVI wieku, tuż po tym, jak kraj ogłosił swoją niepodległość względem Królestwa Danii. Pierwsze szwedzkie okręty wojenne kupione zostały w niemieckich portach, ale w kolejnych dekadach flota systematycznie rosła dzięki inicjatywie obywateli. Złoty wiek szwedzkiej marynarki przypada na wiek XVII, kiedy to Imperium Szwedzkie nie tylko całkowicie zdominowało Morze Bałtyckie, ale potrafiło również zdobyć i utrzymać kilka zamorskich kolonii.
Bitwa pod Rewlem. Maj 1790 roku. Wojna rosyjsko-szwedzka.
W XVIII wieku szwedzka hegemonia na Bałtyku zaczęła się kruszyć. Rosnące w siłę Imperium Rosyjskie wygrało szereg wojen z osłabionymi Szwedami, przejmując kontrolę nad regionem i zdobywając duży obszar wybrzeży Bałtyku oraz groźną flotę wojenną. Wkrótce Szwedzi utracili swoją odwieczną kontrolę nad Finlandią na rzecz Rosji. W połączeniu ze strachem przed dalszą rosyjską ekspansją zainicjowało poważną zmianę w szwedzkiej polityce zagranicznej, która pozostała niezmieniona aż do XXI wieku: zbrojna neutralność.
Si vis pacem, para bellum
(Jeśli chcesz pokoju, szykuj się do wojny)
Szwecja musiała skonsolidować swoje własności w obliczu szybkiego spadku swojego znaczenia militarnego na arenie międzynarodowej. Żeby zapewnić krajowi stabilność, za najlepszą opcję uznano neutralność i brak przynależności do jakichkolwiek sojuszy wojskowych, które mogły posłużyć za pretekst do wypowiedzenia im wojny. W mocno podzielonej Europie tych czasów takie stanowisko było wyjątkiem od reguły. Tylko dwa inne państwa (Szwajcaria i Hiszpania) wybrały podobną drogę przy okazji obu wojen światowych.
Plakat z czasów I wojny światowej, wzywający Szwedów do gotowości do obrony swojej ojczyzny.
Jednak neutralność sama w sobie nie gwarantowała bezpieczeństwa, więc trzeba było zbudować odstraszającą armię. Przez cały XX wiek za największe zagrożenie uznawano Rosję, a następnie Związek Sowiecki. Głównym celem strategicznym szwedzkiego wojska było więc posiadanie potężnej floty obronnej na Bałtyku oraz zapewnienie niepodległości Finlandii, która miała być strefą buforową pomiędzy obydwoma państwami.
Flota bałtycka w czasie wojny
Do czasu wybuchu II wojny światowej Szwecja nadal była ważnym graczem na Morzu Bałtyckim dzięki swej długiej linii brzegowej oraz cieśninom Kattegat i Skagerrak, jedynymi łatwo dostępnymi przejściami na Morze Północne. Celem floty wojennej w czasach niepokoju było przede wszystkim zapewnienie bezpiecznego wejścia i ujścia z Morza Bałtyckiego, pomimo blokad i polujących łodzi podwodnych różnych walczących ze sobą stron.
Okręty szwedzkiej marynarki w porcie. II WŚ
By realizować skutecznie swoją obronną doktrynę morską, Szwecja podzieliła swoją marynarkę na dwie gałęzie: obronę przybrzeżną oraz flotę główną. Już na samym początku XX wieku Szwecja rozpoczęła prace nad linią okrętów wojennych, które mogłyby z łatwością operować w pobliżu skalistego wybrzeża Skandynawii, pod osłoną piechoty morskiej, obsadzającej nabrzeżne forty i baterie obronne. Ważną częścią floty były okręty minowe, które zapewniały łatwy i stosunkowo tani sposób na obronę ciasnych bałtyckich szlaków.
Szwedzi mieli jednak w zanadrzu również inne, bardziej innowacyjne pomysły.
Pansarskepp
Szwedzi nigdy nie zamierzali wprowadzić do służby konwencjonalnych pancerników. Okręt o takim tonażu i żeglowności nie pasował do strategii bałtyckiej. Gdy jednak na świecie pojawiły się pancerniki typu drednot, modernizacja floty okazała się niezbędna, by nie pozostać w tyle za światowymi standardami. Odpowiedzią na ten problem był całkowicie nowy projekt przedłożony przez szwedzkich inżynierów: Pansarskepp (okręt opancerzony), jednostka klasy Sverige, znany również jako pancernik obrony nabrzeżnej. Te nowe okręty miały łączyć w sobie funkcje ciężkich krążowników i monitorów. Podobnie jak monitory, okręty te miały być uzbrojone w największe dostępne działa, umieszczone na stosunkowo niewielkiej platformie obronnej; jednak w odróżnieniu od monitorów Pansarskepp musiał osiągać większą prędkość, posiadać wyższe burty i przyzwoite uzbrojenie dodatkowe. Okręty te pozostały największymi we flocie szwedzkiej aż do lat 50.
HMS Sverige. Lata 30.
Zamysł stojący za Pansarskepp nie różnił się aż tak bardzo od tego, jaki przyświecał Niemcom przy budowie ich pancerników kieszonkowych w latach 90. Niemieccy inżynierowie inspirację czerpali właśnie z tych szwedzkich okrętów wojennych. Trzy nowoczesne pancerniki obrony przybrzeżnej zbudowano w latach 1912 – 1922 i wszystkie należały do klasy Sverige. Ich profil przypominał ówczesne drednoty, ale przy bliższym poznaniu staje się jasne, że były one całkiem niewielkimi jednostkami. Kadłub okrętu klasy Sverige był nie większy niż w przypadku przeciętnego lekkiego krążownika i miał wyporność równą wynoszącą niecałe 8000 ton (dla porównania wyporność HMS Dreadnought wynosiła ponad 20 000 ton). Niewielkie wymiary umożliwiały skupienie się na opancerzeniu (główny pas pancerny do 200 mm) i uzbrojeniu (dwie podwójne wieże kal. 283 mm i osiem dział dodatkowych kal. 152 mm), nie poświęcając przy tym prędkości maksymalnej, która nadal wynosiła 22 węzły. Przede wszystkim jednak wymiary i ciężar pozwalały tym okrętom wpływać na płytkie wody przybrzeżne, na które wpłynąć nie mogły ciężkie okręty wroga.
HMS Gustav V.
Po pierwszej wojnie światowej przez kraje skandynawskie przeszła fala pacyfizmu, a budżety marynarek zostały obcięte, ponieważ oczekiwano, że Liga Narodów (której Szwecja była członkiem) przejmie na siebie obowiązki obronne. Liga zawiodła i nie powstrzymała rosnących w siłę agresywnych dyktatur z lat 30., więc Szwedzi zmuszeni byli ponownie wziąć sprawy w swoje ręce. Rozpoczęli nową fazę okrętownictwa i modernizacji. W latach 1939 – 1942, gdy wojna się rozprzestrzeniała, budżet wojskowy wzrósł czternastokrotnie. Do połowy lat 40. zbudowano piętnaście niszczycieli, 4 okręty podwodne i liczne małe minowce i łodzie torpedowe. Jednocześnie 9 pancerników obrony nabrzeżnej (w tym 3 nowoczesne jednostki klasy Sverige), z których większość była już dość stara, zmodernizowano i wyposażono w najnowocześniejsze wyposażenie nawigacyjne oraz popularne, produkowane w Szwecji działka przeciwlotnicze Boforsa kal. 40 mm.
Gdy wybuchła II wojna światowa, Szwecja posiadała tylko dwa krążowniki. Pierwszym z nich był Fylgia (1905), krążownik lekki, który musiał zostać poddany radykalnej modernizacji, żeby zbliżyć go do standardów obowiązujących w latach 40. Drugim, bardzo nietuzinkowym krążownikiem, był Gotland, zbudowany w roku 1935.
Gotland
Kolejnym innowacyjnym przedsięwzięciem marynarki szwedzkiej, którego celem było wyciśnięcie maksymalnego potencjału z małej floty, był Gotland — następna próba połączenia funkcji wielu klas okrętów wojennych w jednym. W tym wypadku: lekki krążownik i okręt-baza dla wodnosamolotów. Przy wyporności wynoszącej 4700 ton, wyposażony był w typowe dla krążowników uzbrojenie, złożone z sześciu dział kal. 152 mm (dwie podwójne wieże — jedna z przodu i jedna z tyłu — oraz dwa działa w kazamatach w przedniej nadbudówce okrętu). O jego wyjątkowości stanowił duży, płaski pokład lotniczy za tylną wieżą, który pomieścić mógł 10 hydroplanów Hawker-Osprey (i 2 kolejne w hangarze) wraz z szynami i katapultami niezbędnymi, by je przemieszczać i wystrzeliwać.
HMS Gotland.
-Telegram wysłany z Gotland do sztabu głównego szwedzkiej marynarki.
Gotland był ważnym bohaterem jednego z najciekawszych wydarzeń z udziałem szwedzkiej marynarki w II wojnie światowej, ponieważ prawdopodobnie odegrał istotną rolę w zatopieniu pancernika Bismarck w 1941 roku. Gdy konwój Bismarcka stacjonował na Bałtyku, musiał przepłynąć przez cieśninę Kattegat wraz z krążownikiem Prinz Eugen, żeby wydostać się na Morze Północne. Tam natknął się na wykonujący właśnie rutynowe ćwiczenia Gotland, który zaczął płynąć za niemiecką flotyllą przez kilka godzin. Raport wysłany przez Gotland do szwedzkiej admiralicji dotarł do przedstawicieli brytyjskiej marynarki w Szwecji, którzy szybko powiadomili Royal Navy. W ten sposób rozpoczęło się słynne polowanie na pancernik Bismarck.
Pokład lotniczy na rufie Gotland. Zwracamy uwagę na podwójne działa kal. 152 mm ustawione tak, by zrobić miejsce na wystrzelenie samolotu Hawker-Osprey z katapulty.
Niektórzy twierdzą, że przez całą II wojnę światową Szwecja neutralna była tylko z nazwy, ponieważ udokumentowano liczne naruszenia tej neutralności poprzez udzielanie wsparcia obu stronom konfliktu. Były nimi np. zapewnianie rozpoznania morskiego dla Royal Navy lub okazjonalne umożliwienie niemieckim żołnierzom bezpiecznej podróży do Norwegii i Finlandii. Z pewnością jednak należy wziąć pod rozwagę, że nawet przy najszczerszych intencjach zachowanie neutralności jest bardzo trudne, gdy zewsząd otoczonym się jest przez zagrożenia wojenne.
Bez wątpienia Szwedzi pozostali wierni swojemu postanowieniu o neutralności, a ich wyspecjalizowana marynarka była doskonałym środkiem odstraszającym wszystkich, którzy chcieliby wciągnąć ją do wojny.
Niech oddadzą to co ukradli w czasie potopu