Witam wszystkich bardzo serdecznie.
Współpracuje ze stroną rykoszet.info już od dłuższego czasu. W jakimś małym stopniu staram się pomagać w tłumaczeniach oraz wyszukiwaniu informacji o grze World of Tanks. Od jakiegoś czasu zastanawiałem się czy nie zacząć jakiegoś małego projektu, tu na stronie. Wreszcie się zmobilizowałem i dzięki uprzejmości rykoszetowych kolegów chciałbym przedstawić wam czytelnikom kilka, kilkanaście krótkich artykułów na tematy głównie związane z czołgami okresu I i II Wojny Światowej. Możliwe, że pojawią się też jakieś artykuły o tematyce II Wojny Światowej nie związane z czołgami. Wszystko będzie zależało od was. Więc zapraszam do czytania oraz komentowania.
raseheru
Zakłada, że intensywne prace nad czołgami wyposażonymi w miotacz ognia rozpoczęły się w latach dwudziestych XX wieku. Pierwszy amerykański czołg posiadający tę broń pojawił się już w 1917 roku, lecz armia amerykańska była nastawiona sceptycznie co do wartości miotacza płomieni montowanego na czołgi. Zapotrzebowanie zwiększyła dopiero II Wojna Światowa, a mianowicie wojna na Pacyfiku.
Taktyka walki Japonii opierała się na walce w okopach, jaskiniach oraz różnych podziemnych umocnieniach. Okazało się wówczas, że miotacze płomieni stały się najefektowniejszą bronią przeciwko takim fortyfikacjom. Wojsko amerykańskie opracowało trzy główne typy miotaczy: miotacze ognia z głównego działa, pomocnicze miotacze ognia zastępujące karabin maszynowy oraz pomocnicze miotacze ognia w mocowaniach peryskopów dachowych. Miotacze pomocnicze były tymi, które występowały najczęściej, natomiast miotacze zastępujące główne działo posiadały
największy zasięg oraz siłę.
Dziś chciałbym przedstawić krótką historię prototypowego programu E9-9 zwanego również Indiana-Merz E9.
Celem programu E9 było wyprodukowanie miotacza płomieni montowanego na przodzie pojazdu M5A1 Light tank. Miał on charakteryzować się dużym zasięgiem (okolo 180 metrów) oraz bardzo pojemnym zbiornikiem paliwa, przy czym miał również nie obniżać wartości bojowej samego czołgu. Dlatego postanowiono, aby zbiornik paliwowy i butle z gazem znalazły się na przyczepie, która M5A1 ciągnął za sobą. Przyczepa była ogromna, rozmiarami zbliżona do wielkości samego czołgu. Pojemność zbiornika to pięć i pół tysiąca litrów, co pozwalało na przetrzymywanie w nim do 3600 litrów płynnego paliwa. Reszta stanowiła powietrzną poduszkę bezpieczeństwa. Na przyczepie zamontowano również dwie sprężarki o mocy 800 psi (w przybliżeniu 55 barów).
Miotacz płomieni został zamontowany pomiędzy kołami napędowymi z przodu pojazdu. Obsługiwany był przez strzelca/asystenta kierowcy, poprzez serie linek i bloczków. Miotacz mógł przemieścić się o 60 stopni w lewo i w prawo oraz w pionie od +30 do -15 stopni. E9 był dwupoziomowym działem ogniowym, co oznacza, że miał dwie dysze obok siebie. Pierwsza dysza, cieńsza o średnicy 6,35 mm była mocniejsza, co zwiększało ciśnienie, zapewniając większy zasięg płomienia. Druga szeroka o średnicy 19,05 mm była odpowiedzialna za szerokość pola rażenia na bliższych odległościach.
Niestety projekt ten okazał się fiaskiem. 29 maja 1944 roku jeden z testów miał katastrofalny finał. Zawiodła jedna ze sprężarek. Zbiornik napełniony około 2200 tysiącami litrów paliwa eksploduje. Eksplozja rozsadza przyczepę oraz podpala czołg. W wypadku ginie czterech członków załogi. Katastrofa ta spowodowała nagłe przerwanie prac nad projektem E9-9. W rezultacie żadne z urządzeń nie przetrwało do dzisiejszych czasów.
kitajce to zawsze byli Chińczycy ale co ja tam wiem, Китай (Kitaj) to po rosyjsku Chiny
Artykul ciekawy i rzeczowy. Ciekawe jak by sie zestaw sprawdzil w boju. Pewnie kitajce czmychaly by, ze hoho:) co to tresci to nie to, zebym sie czepial, ale chodzilo Ci chyba o efektywnosc. Aczkolwiek bron rowniez musiala dzialac efektownie:)
Już wyobrażam sobie ten wybuch gdy kitajce trafią zbiornik…