Totenburg, Hitlerowskie Mauzoleum w Wałbrzychu
Nie ma co ukrywać, jeżeli ktoś widział mauzoleum w Wałbrzychu to wie, dlaczego nikt go nie odwiedza, mimo, że leży prawie w centrum miasta. Złowrogie historie, wywieszone, obdarte ze skóry psy, tajemnicze rytuały i szczątki. Co można powiedzieć o tej budowli? Do czego tak naprawdę została stworzona?
Położenie
50°45’53”N, 16°17’49”E. Na wschód od centrum miasta, dokładnie 700m dalej leży istna zagadka. Obiekt znajduje się na wysokości ok. 520m n.p.m. a dotrzeć do niego można niebieskim szlakiem. Kompleks stoi na południe od dzielnicy Nowe Miasto, na północ od Podgórza, na zachód od Rusinowa. Zadziwiające rogi budynku, które jak podzielimy dwusieczną kąta, wskazują istne cele. Przykładem może być Zamek Daisy, idąc dalej mamy Zakłady Koksownicze „Victoria” na Sobięcinie (Glückhilf-Friedenshoffnungsgrube). Inny róg wskazuje zamek na Podgórzu, kolejny stadion na Nowym Mieście, na którym przemawiał Adolf Hitler, zaś ostatni wskazuje budynki w lesie wybudowane obok wejść do sztolni. Przypadek, a może okultystyczny cel propagandowy?
Historia
Prawdziwej historii tego obiektu nikt nie zna, a oprócz tego, że przybywali tu SS’mani w celu różnych obrzędów, to nie wiemy zbyt wiele. Chociaż pewne źródła podają, że na starych mapach te miejsce jest oznaczone napisem „DENKMAL” co oznacza zazwyczaj pomnik poświęcony ofiarom wojen. Lecz fakty mogą być zupełnie inne, gdyż hitlerowskie Niemcy wiele razy wprowadzały pełną konspirację np. z lotnictwem czy czołgami – teoretycznie było tylko lotnictwo cywilne, a czołgów nie było – to były ciągniki. Czy tak samo jest w tym przypadku? Czy prawdziwy cel Mauzoleum był inny niż tylko upamiętnienie zmarłych? Budynek ma wymiary 24m x 27m x 6m, a mówimy tylko o centrum tego małego kompleksu.
W tej chwili jest tylko jedno wejście do Mauzoleum, a jak nazwa sama za siebie mówi – do grobowca. Pozostałe były w bocznych ścianach, które prowadziły do małych grobowców, gdzie były kamienne orły oraz swastyki. W samym centrum budynku stał wielki znicz, ogień wiecznie się palący. Na samym dole tej kolumny, czyli na cokole, stały cztery lwy z otwartymi paszczami, które oznaczały zmartwychwstanie.
Na górze zaś byli trzej nadzy młodzieńcy, a samą kolumnę ozdobiono w liść dębu, germański symbol zwycięstwa, w tym przypadku nad śmiercią. Czy wiecie, że dzisiaj dąb jest herbem Wałbrzycha? Sklepienia, czy to łukowe, czy krzyżowo-żebrowe, były pokryte mozaiką, kolorów było wiele, czerwony, niebieski, czysty marmurowy czy też złoty. Do dzisiaj w niektórych miejscach ona się zachowała. Wszelkie elewacje oraz arkady, zostały wykonane z wapienia, zaś portale i gzymsy z piaskowca.
Pomnik poświęcony Ślązakom oraz 23 faszystom jest tylko przykrywką prawdziwego celu istnienia tej budowli. Totenburg był nieprzerwanie pilnowany przez żołnierzy, był miejscem misteriów i wtajemniczenia przyszłych członków Czarnego Zakonu SS. Wpuszczano do krypt ludzi, śmiałków, którzy chcieli zostać elitą SS. W ciemnościach i głodzie, w przemocy i chłodzie żyli oni kilka dni… Gdy wychodzili byli zwierzętami, maszynami, które miały opanować świat i stworzyć idealna rasę ludzką.
Potwierdzeniem może być sam fakt, że pod Totenburg’iem znajduje się kilka poziomów, do pierwszego można wejść przez np. dziurę którą widzicie na tym zdjęciu. Niestety pozostałe są zasypane, lecz istnieją pozostałości zejścia do niższych kondygnacji. W podmienieniach też znajdowała się główna krypta, gdzie zawsze panowała tajemnicza, mroczna aura.
Historia tutejszych mieszkańców wspomina o kościach, szczątkach, swastykach czy też dwóch bunkrach / schronach. Wraz z moim zespołem sprawdziliśmy podziemia tego kompleksu i powiem otwarcie – bez lin, kasków i latarek nie radzę tam wchodzić. Istnieją dwa duże zapadliska, jedno jest krótkie i niemalże zasypane, drugie zaś pozwala ciągnąć się korytarzami. Na końcu jest (była) tak zwana izba – miejsce spoczynku – wielki sarkofag. Na dziedzińcu widać szyby wentylacyjne, więc wzmianka o szkoleniu SS jest bardzo prawdopodobna. W jednym z pomieszczeń są dwa długie pręty, wiele osób się zastanawia po co one tam były… Ponieważ interesuję się takimi miejscami, to ideologicznie połączyłem Totenburg z innymi kompleksami, i wywnioskowałem, że znajdowała się na tych prętach… Co dziwne – kuchnia. Moją tezę potwierdza starszy wiekiem mieszkaniec, który tutaj mieszka od lat 30 ubiegłego wieku.
Przypominam też, że w pobliżu znajduje się Zamek Książ, pod którym jest jeden z tuneli kompleksu Riese. Totenburg miał był połączony właśnie z tym kompleksem, czyli Książ-Włodarz-Osówka-Rzeczka.
Zobaczmy jeszcze jak wyglądał ten mini-kompleks,a jak wygląda dziś. Jak pisałem wcześniej, na środku stała piękna kolumna, na zewnątrz budynek łączył się z dwoma skrzydłami, na których były orły na kulach ze swastykami. Do kompleksu prowadziły szerokie schody. Idąc z Placu Tuwima w kierunku Nowego Miasta, po prawej stronie jest zamurowane przejście. Zaznaczam, że jest to wejście do szybu Hermann. Informacje oraz stare mapy, przekonują mnie, iż chodniki pozwalały przejść do Mauzoleum. W pobliskich laskach można znaleźć wiele kominów wentylacyjnych czy też małe schrony.
Polecam obejrzeć wyprawę „Leona” do podziemi Mauzoleum.
Klawy opis. Jestem z Walbrzych. Nigdy tam nie bylem. Chętnie się wybiorę z tak oczytanym przewodnikiem. Duzo wiesz o tym miejscu. Rewelacja. Odezwij się: https://m.facebook.com/janusz.mich.90