Wywiad z renowatorem japońskiego czołgu Type 95 Ha-Go
przez Bin4r ·
Prezentujemy tylko wstęp do wywiadu Parima z Panem Robertem, renowatorem japońskiego Type 95 Ha-Go. Mamy nadzieję, że zachęci on Was do zapoznania się z całością materiału na oficjalnym portalu WoT 🙂 Miłej lektury!
Na tegorocznym Tankfeście jednym z najbardziej fascynujących pojazdów był japoński czołg Type 95 Ha-Go. Jak się okazało, przez ostatnie 10 lat restaurowany był przez Roberta Lewszyka w firmie Weteran we Wrocławiu, dokąd trafił po przebyciu bardzo długiej drogi. Pan Robert Lewszyk zgodził się odpowiedzieć na kilka naszych pytań. Zapraszamy do lektury!
Parim1331: Jesteśmy dzisiaj z Panem Robertem Lewszykiem z firmy Weteran z Wrocławia, który odrestaurował japoński Ha-Go. Chcielibyśmy dzisiaj zadać panu kilka pytań na temat tego czołgu, na temat jego historii, w jaki sposób rozpoczął się ten projekt. Słyszałem, że jest to jedyny czołg w swoim rodzaju na całym świecie.
Robert: Jedyny jeżdżący na oryginalnym układzie napędowym.
Parim1331: Trzeba przyznać, że jest to naprawdę imponujące. Jak to się stało, że ten pojazd trafił do Polski, a następnie do Waszego warsztatu?
Robert: W 2005 roku na zlocie War and Peace Show w Beltring w Anglii poznałem Oliviera Barnhama, który wtedy jeszcze nie miał tego czołgu, ale zajmował się już kolekcjonowaniem historycznych pojazdów. Parę lat później, chyba w 2007 roku okazało się, że sprowadził do Anglii czołg japoński, 2-wojenny, kupiony z muzeum w Kyoto. Szukał kogoś, kto by mu go odrestaurował. W związku z tym, że robiliśmy już kiedyś razem drobne projekty to zaproponował mi tę robotę. Było to dla mnie dość spore wyzwanie, lecz podszedłem do tego z ambicją i pomyślałem: „czemu nie?”. I wtedy zaczęliśmy.
Parim1331: Bez wątpienia był to ambitny projekt. Jakie było Pana pierwsze wrażenie, gdy czołg już dotarł do warsztatu? Jak to wyglądało?
Robert: Nie wyglądało to dobrze. Ten czołg stał najpierw 20 lat w Mikronezji, na wyspie Pohnpei na takim bagnie, niestety z akumulatorami w środku, więc można sobie wyobrazić, co zrobił kwas z akumulatorów w komorze silnika. Był zasadniczo kompletny, ale w fatalnym stanie, przerastały przez niego drzewa i roślinność. Dużo lepiej zachowałby się, gdyby był pod wodą. Kwas z akumulatorów, powietrze i deszcz spowodowały, że nawet blacha grubości 7 mm przerdzewiała na wylot.
Farma czołgów w Pohnpai
Później został z tej wyspy, z tak zwanej „farmy czołgów” kupiony przez emerytowanego generała współczesnej armii Japońskiej, który stworzył małe muzeum w Kyoto, tak zwane „Ground Zero”. Przez kolejnych dwadzieścia lat, w sumie do 2004 roku znajdował się w tym muzeum. Po śmierci generała jego rodzina postanowiła sprzedać działkę, na której było to muzeum i większość eksponatów odkupił właśnie Olivier Barnham.
Parim1331: Co pomyśleliście, gdy zobaczyliście ten czołg po raz pierwszy?
Robert: Wiadomo było, że trzeba się nim zająć. Na początku rozplanowaliśmy różne fazy tego projektu. Na początku ani ja ani Olivier nie zakładaliśmy, że zdołamy doprowadzić ten czołg do stanu jeżdżącego.
Parim1331: Ale udało się, jak zresztą widzimy dzisiaj.