Lex ogarnia Lenina (czyli wieści z Gułagu…)
Po dłuższej nieobecności, wracam do wkurzania Was, drodzy czytelnicy swoimi artykułami. Dzisiaj, nietypowo, nie będzie opowiadania (kilka wersji poszło do kosza…), ale spróbuję przybliżyć Wam bliżej pancernik premium, pływający pod sowiecką banderą, nie łamiotsa, nie gniotsa, sowieckij stal – „Lenina”.
Cytując za oficjalną stroną WG: „W 1935 roku nowe wyzwania na skalę międzynarodową zmusiły ZSRR do zmiany swojej polityki budowy okrętów, która do tej pory nie przywiązywała wystarczającej uwagi do pancerników jako typu okrętów. Zmiany te dały biurom projektowym zielone światło na rozpoczęcie rozwoju kilku wczesnych projektów pancerników. W 1936 roku przygotowano specyfikację techniczną. Projekt 21, szkic pancernika mającego operować na Morzu Bałtyckim, został stworzony przez biuro projektowe Baltiysky Zavod na podstawie dostarczonej specyfikacji technicznej. Cechy projektu: wyporność rzędu 35 000 ton; bateria główna składająca się z dziewięciu dział o kal. 406 mm; gruby na 350 mm pas pancerny. Szkic był gotowy w czerwcu. Układ wież głównych okrętu był podobny do tego znanego z brytyjskiego pancernika Nelson, z trzema wieżami umieszczonymi na przodzie. Okręt został również wyposażony w działa uzbrojenia dodatkowego o kal. 152 mm, a także działa przeciwlotnicze dalekiego zasięgu o kal. 100 mm. Inżynierowie zdecydowali się na wykorzystanie systemu przeciwtorpedowego Pugliese produkcji włoskiej. Niemniej jednak wygląd przypominający Nelsona został odrzucony przez dowództwo, po burzliwej dyskusji, z „powodów taktycznych”. Doświadczenie zdobyte podczas rozwoju Projektu 21 zostało wykorzystane jako podstawa dla projektu „Pancernika typu A”, który potem ewoluował w pancernik klasy Sovetsky Soyuz.”
Tyle koledzy z Wargamingu, a jak to się ma do jednostki zaimplementowanej w grze? Otóż bardzo pozytywnie! Zgrupowanie artylerii głównej na dziobie pozwala na dosyć agresywną grę. Często wykonywałem szarże na przeciwnika i zadawałem mu potężne uszkodzenia, przy minimalnych stratach na własnym okręcie. Pomaga w tym świetny pancerz. Płyta czołowa wież ma 425 milimetrów grubości, a pancerz dziobowy cytadeli od 330 do 180 milimetrów, więc jak mocno wyostrzymy kurs względem przeciwnika, to ma on nielichy problem by nas ugryźć. Sytuacja diametralnie się zmienia (oj, głupi ja, głupi… 😉 😀 ), gdy krążowniki zajdą nas z flanki i zaczynają nas okładać pociskami burzącymi. Muszę przyznać, że jak na stalinium, to pali się całkiem nieźle… :/ Co gorsza, mamy tylko trzy „naprawki”, więc pożary nie są wskazane na dłuższą metę…
Artyleria średniego kalibru (152 i 100 milimetrów) została rozmieszczona na obu burtach w stronę rufy i razi przeciwnika na odległość 6,3 kilometra. Wspomaga ona dziewięć potężnych, 406-cio milimetrowych dział artylerii głównej, które wysyłają rewolucję marksistowsko – leninowską na 18,4 kilometra. Może nie powalający wynik, ale dzięki pancerzowi, możemy podejść do oponentów bliżej, co trochę rekompensuje niedobory zasięgu…
Jak na Rosjanina (a raczej „nowego człowieka radzieckiego), okręt, mimo swego ogromu, rozpędza się do 28,5 węzła, zaś wykrywalność (przy perku kapitana i ulepszeniu, o czym za chwilę), wynosi 13,1 kilometra na poziomie morza i 8,9 kilometra z powietrza.
Wracając do ulepszeń to ja zamontowałem jak zwykle nietypowy zestaw (patrz screen). Również kapitan ma perki nie zbyt typowe jak dla matrosa obsługującego pancernik, ale mi właśnie z takimi gra się całkiem przyjemnie 😉 (patrzajcie na drugiego screena…)
Pewnie wypadało by teraz podsumować wszystko, czyli jak mawiał mój ś.p. Tatko, zebrać wszystko do kupy. Okręt jest dość przyjemny w grze i wybacza wiele błędów. Niestety, jego bolączką – jak dla mnie największą – jest podatność na podpalenia, co przy ograniczonej ilości „naprawek”, jest doprawdy irytujące i kilka razy wywołało u mnie potok przekleństw, i to tak soczystych, że mojej ślubnej więdły uszy… Czy warto go kupować? Ooooo TAAAAKKK!!! (głosem Wojtka Drewniaka – polecamy prowadzony przez niego cykl „Historia bez cenzury”!). Na zakończenie, jak zawsze porcja screenów i do zobaczenia niebawem!
A Hoy, Kapitanowie!
Paweł Lex Lemański