„Żabojad” na tapecie.
Przyznam się na wstępie, że dawno nie miałem takich problemów z napisaniem recenzji, jak w przypadku krążownika premium „De Grasse”. Jest to okręt szóstotierowy, nieźle uzbrojony i… No właśnie. I co? I pupcia blada…
Na początek zerknijmy na uzbrojenie. Dziewięć dział 152 milimetry, rozmieszczone w trzech wieżach (dwie w superpozycji na dziobie i jedna na rufie) jest głównym uzbrojeniem okrętu. Wspierają je działa 100 milimetrów (3×2). Główna artyleria ma całkiem przyzwoity zasięg 16,2 kilometra (bez modyfikatorów), co przy wykrywalności okrętu wynoszącej 12,9 km. z powierzchni, jest przyzwoitą wartością. Działa przeładowują się w siedem sekund z haczykiem, co również jest dobrą wartością. Okręt posiada potężne uzbrojenie przeciwlotnicze – wspomniana już artyleria główna i pomocnicza (działa uniwersalne), osiem działek 37 mm, osiem wkm-ów 13,2 mm, a także samolot myśliwski na katapulcie. Mamy również przycisk, który na krótki czas intensyfikuje ogień przeciwlotniczy, a wtedy – przynajmniej w teorii – drżyjcie samoloty… Dodatkowo mamy do dyspozycji sześć wyrzutni torpedowych 550 mm (2×3), rozmieszczone na burtach. Zasięg torped to 9 km, a więc znowu całkiem przyzwoicie. Jednostka rozwija 33,5 węzła, czyli znowu całkiem przyzwoicie.
Teraz pewnie zapytacie się, skąd mój, oględnie mówiąc „optymistyczny inaczej” wstęp? Ano dlatego, ze okręt, choć na papierze wygląda super, w grze jest tragiczny! Nie wiem dlaczego… Po pierwsze pancerz, a właściwie jego brak – Żabojad łyka wszystko jak pelikan. Nie ważne, czy strzela do Ciebie niszczyciel, czy pancernik, kadłub pochłania pociski w trybie przemysłowym… Po drugie działa. Mimo niezłego czasu przeładowania, mam wrażenie, że rzucam w przeciwnika kamieniami… Rozegrałem okrętem dość dużo bitew i miałem trzy, tak TRZY podpalenia! Nooooo, trochę to dziwne… USS Flint, mający podobne działa, jest o wiele potężniejszy i o wiele bardziej zabójczy, a dzieli je tylko jeden tier (Jankes jest na VII). Dochodzi jeszcze koszmarnie długi czas obrotu wież – to już pancerniki szybciej kręcą artylerią, co jest dość dziwne… Jak wspomniałem, okręt jest dosyć szybki – 33 i pół węzła – i dosyć zwrotny, ale cholernie ciężko jest wymanewrować torpedy, o wrażych argumentach w postaci pocisków, nawet nie wspominając…
Pocieszam się jednak tym, że jak dotąd, WG nie wypuściło takiego koszmarka jak ten, wiec jest nadzieja, że zostanie on poprawiony. W sumie jest to jeszcze WiP (Work in Progress), więc jeżeli wiecej recenzentów i CC-ków będzie biadolić, to okręcik dostanie solidnego buffa. Porównując go z USS Kidd (niszczyciel prem. VIII tieru), który opisywałem niedawno, a który również ma status WiP, to niestety jest porażka…
Reasumując, na dzień dzisiejszy, „De Grasse” otrzymuje ode mnie 2+, w dziesięciostopniowej skali. Panowie z WG – do roboty! 😉
Paweł Lex Lemański
Owszem recenzja JEST SUBIEKTYWNA! A to z takiego powodu, że zawarłem w niej SWOJE odczucia. Nie zamierzam robić specjalnie kapitana, do okrętu, którego na pewno nie kupię, a dostałem go tylko do testów… Pozdrawiam 😀
Fatalna recenzja, subiektywny stek bzdur. Z takim rozumowaniem Budiony i VI z francuskiego drzewka są poniżej krytyki bo są od tego okrętu słabsze. Jak bym miał 3 pożary na „dużo” bitew to wszedł na gry treningowe i sprawdził ten ewenement, bo chyba tylko Tobie dolega. Włoch ma najniższą szansę na podpalenie obecnie a mimo to wiele osób uważa grę na nim za przyjemną.
Zrób normalnego kapitania bo 3 poziom faktycznie nie nadaje się na ten tier.
Alabama byla kijowa, pozniej ja poprawili. Wiec pozostaje nadzieja ze tym razem tez cos poprawia w tym okrecie. Sam gram francuzami, ale angole sa o niebo lepsi. W sumie to ciekawi mnie kiedy bedzie linia wloska?