W cieniu wielkich bitew – Sierpień 1943 r. Walki o Trościaniec
Rok 1943 był bardzo trudny dla ZSRR. Natarcie niemieckie na Łuku Kurskim latem 1943 roku było potężnym, niesymetrycznym uderzeniem. O ile na północy, na kierunku Orłowskim już 12 lipca Armia Czerwona zatrzymała przeciwnika i nawet przeszła do kontruderzenia, o tyle na południu sprawy się mocno komplikowały. Tzw. „Front Woroneżski” musiał toczyć dużo cięższe, przeciągające się walki obronne. Wojska sowieckie na tym odcinku zostały zdziesiątkowane i rozbite. Potrzebowały czasu na przegrupowanie się przed kontrnatarciem na Białogród i Charków.
A przy tym w żadnym wypadku nie można było sobie pozwolić na zwłokę z rozpoczęciem uderzenia. Niemieckie „zgrupowanie Białogrodzko-Charkowskie” również było wyczerpane trwającymi walkami, w dodatku Niemcy przerzucili stąd kilka dywizji pancernych żeby umocnić inne odcinki frontu. Ale już na początku sierpnia musieli je przerzucić z powrotem. Przeciwnika należało zniszczyć zanim im się to uda.
Uderzenie na Charków.
Natarcie frontów Stepowego i Woroneżskiego, które otrzymało oznaczenie „Wojewoda Rumiancew”, rozpoczęło się 3 sierpnia 1943 roku. Główne uderzenie wojsk sowieckich wyprowadzono z zamiarem zdobycia Charkowa od zachodu. Zadanie to powierzono dwóm dywizjom kombinowanym (złożonym ze wszystkich rodzajów wojsk) oraz dwóm dywizjom pancernym. Już w ciągu pierwszych czterech dni operacji Armia Czerwona odnotowała duży sukces – okrążyła i rozbiła niemieckie zgrupowanie wojsk w pobliżu wsi Borysówka (obwód Charkowski, Ukraina).
Niemniej niemieckie dowództwo nie siedziało z założonymi rękami. Próbując zatrzymać wojska sowieckie na tyłowych liniach obrony jednocześnie umacniali obronę wszystkimi siłami którymi dysponowali. Wykorzystano wszystkie resztki oddziałów z rozbitych dywizji. Oprócz tego na zagrożone kierunki rzucono siły rezerwowe z innych odcinków frontu. Ale doczekać się pełnej koncentracji tych sił Niemcom miało nie być dane – sytuacja wymuszała rzucanie odwodów do walki po kawałku, z marszu.
Na 10 dni przed udanym kontrnatarciem niemieckiej armii na Ochtyrkę w pobliżu miasta Trościaniec sowieckie wojska weszły do boju o niewielkim znaczeniu strategicznym, ale który zarazem miał ogromny negatywny wpływ na dalsze działania Wehrmachtu.
8 sierpnia na prawym skrzydle Frontu Woroneżskiego rozpoczęły się walki o linie zaopatrzeniowe. Najważniejsze punkty stanowiły miasta Ochtyrka i Boromla. Ich zdobycia i utrzymanie pozwoliłoby Armii Czerwonej kontrolować szosę i linię kolejową, którą dostarczano zaopatrzenie walczącemu zgrupowaniu niemieckiemu. Niemcy nie zamierzali tak po prostu oddać tego odcinka bez walki. Gotowi byli bronić tych newralgicznych punktów do końca – a ostatecznie skoncentrować pod Ochtyrką znaczne siły i wyprowadzić potężne kontruderzenie. Tak się stało 18 sierpnia 1943. Do historiografii rosyjskiej to zdarzenie przeszło po prostu jako „Ochtyrskie Kontruderzenie” i jest uznawane za jeden z najniebezpieczniejszych momentów ofensywy Armii Czerwonej w kierunku na Charków. Ale jak już wspomnieliśmy – 10 dni wcześniej miało miejsce mniej znane wydarzenie, które miało ogromny wpływ na dalszy przebieg planu Barbarossa. Pod Trościańcem siły Armii Czerwonej zaskoczyły awangardę dywizji „Großdeutschland”, która spod Karaczewa wyruszyła w stronę Ochtyrki.
Przerwana arteria niemieckiej armii.
8 sierpnia sowiecki 10-ty korpus pancerny, nacierający razem z 40-tą armią przerwał niemiecką obronę. W ślad za wycofującym się przeciwnikiem poszedł pościg który wszedł prawie na 20km w terytorium zajęte przez Niemców. Czołgiści 10-go korpusu wdarli się do Trościańca, dużego węzła transportowego pomiędzy Boremlą a Achtyrką. Ich trofeum stanowiły trzy pociągi z uzbrojeniem i amunicją, oraz czwarty pociąg w którym znajdowali się jeńcy wojenni. Pomimo zdobycia węzła i obsadzenia go przez żołnierzy Armii Czerwonej, na stację wjechał pociąg wiozący niemiecką piechotę. Został od razu ostrzelany, co zmusiło żołnierzy przeciwnika do opuszczenia pociągu w biegu i szukania schronienia w okolicznych zabudowaniach.
Zdobycie Trościańca zatrzymało marsz dywizji „Großdeutschland” na Ochtyrkę. Dla niemieckiego garnizonu miasta pojawienie się sowieckich czołgów było tak wielkim zaskoczeniem, że początkowo opuścili pozycje obronne i wycofali do okolicznych lasów.
Dla niemieckiego dowództwa utrata trościańskiego węzła transportowego była nie do przyjęcia. Pośpiesznie sformowano grupy uderzeniowe, w których znalazły się pododdziały dywizji pancernych stacjonujących w okolicy, z rozkazem natychmiastowego odbicia węzła. Oddziały Armii Czerwonej broniące się w mieście były na tamtą chwilę nieliczne. Pozycje obronne na obrzeżach i w centrum zajmowało 25 czołgów z tego dziewiętnaście T-34 i sześć T-70 wspieranych przez ok. 500 żołnierzy piechoty. Oczekiwano przybycia jeszcze jednej brygady pancernej.
Już 9 sierpnia o wpół do czwartej rano Niemcy przeprowadzili pierwsze natarcie. W zaciętych walkach sowieci odparli wyprowadzony od południowego zachodu szturm niemieckiej piechoty wspomaganej przez trzy czołgi. Silniejszej grupie ok. 300 żołnierzy wspartej dziesięcioma czołgami i działami samobieżnymi udało się przerwać obronę sowietów i umocnić pozycje na zachodnich obrzeżach miasta. W ciągu dnia obie strony podciągnęły odwody, rzucając je z marszu do walki. Długo oczekiwana 186 Brygada Pancerna miała na stanie ledwo 28 maszyn. Pojawiła się piechota 100 Dywizji Strzeleckiej, wzmocniona dwudziestoma działami p-panc. Niemiecka strona przerzuciła poważniejsze siły, bo ok,. 50 czołgów różnych typów, nieokreśloną ilość piechoty i artylerię. W powietrzu pojawiły się niemieckie bombowce.
Wywiązały się ciężkie walki. Niemcy zaczęli atakować z wielu stron, dochodziło do starć zarówno w Trościańcu, jak i na jego obrzeżach. Nawet w sytuacji, gdy Niemcom udawało się odciąć jakiś oddział Sowiecki, żołnierze walczyli do końca. Samego tylko 9 sierpnia Niemcy wyprowadzili 11 ataków, wszystkie zostały odparte.
Zgrupowanie dywizji „Großdeutschland” weszło do boju 9 sierpnia po południu. Ze względu na zajęcie węzła kolejowego jeden z pociągów wiozących czołgi typu Panter i czołgistów nie mógł dostać się w okolice Ochtyrki. Niemcy wykorzystali te czołgi do uderzenia na Trościaniec. Do tej grupy liczącej dziesięć maszyn już pod samym miastem przyłączono cztery przygotowane wcześniej Tygrysy.
Pierwszego Tygrysa zniszczono na samym początku starcia. Niemcy odpowiedzieli ogniem niszcząc kilka Sowieckich czołgów. Niemcy zmienili kierunek uderzenia, starając się obejść miasto od tyłu, ale dostali się pod ostrzał zamaskowanych dział przeciwpancernych tracąc jeszcze kilka maszyn, niemniej dwa Tygrysy i trzy Pantery przebiły się przez obronę. W tym momencie na pomoc piechocie i artylerzystom ruszyły T-34, które zaszły Niemców z flanki. Czołgi niemieckie znalazły się pod ogniem krzyżowym. Oba Tygrysy zapłonęły jako pierwsze, po nich eksplodowały dwie Pantery. Ostatniemu czołgowi, ratującemu przy tym kolegów z rozbitych maszyn, udało wycofać się bezpiecznie poza zasięg ognia. Atak został odparty. Niemcy stracili przy nim bezpowrotnie cztery Tygrysy i trzy Pantery. Pozostałe czołgi zostały poważnie uszkodzone. Wszystko tylko po to, by zając pozycje na zachodnich i południowych obrzeżach miasta
Na tym zakończyły się niemieckie natarcia pancerne 9 sierpnia. Walki o miasto trwały przez następne kilka dni. Przez cały ten czas życiodajna dla Wehrmachtu linia kolejowa znajdowała się pod kontrolą wojsk Sowieckich. Dowództwo niemieckie musiało w tym czasie posługiwać się niekorzystnymi, dłuższymi i bardziej skomplikowanymi liniami zaopatrzenia. Dzięki temu wojskom Sowieckim udało się zatrzymać jedną z najsilniejszych dywizji niemieckich – „Großdeutschland” (w istocie dywizja ta była uważana za elitę Wehrmachtu. Była jego najlepiej wyposażoną jednostką. Miała najwyższy priorytet logistyczny w całej armii – amunicja, leki, żywność zawsze w pierwszej kolejności trafiała do żołnierzy „Großdeutschland”, często szybciej niż do sąsiadujących jednostek SS). Co więcej, dywizja była zmuszona wyjść do walki i poniosła dotkliwe straty jeszcze zanim dotarła na miejsce dyslokacji.
Ponadto Niemcy do walk o Trościaniec musieli rzucić rezerwy pancerne z innych odcinków frontu, które i bez tego nie były zbyt liczne. Ale ani one, ani Tygrysy, ani Pantery nie pomogli Niemcom odzyskać miasta i przywrócić funkcjonalności liniom zaopatrzenia. To odbiło się Niemcom zarówno pod Ochtyrką, jak i na innych odcinkach frontu. Do chwili wyzwolenia Charkowa, które zakończyło Bitwę na Łuku Kurskim i ostatecznego odzyskania przez Armię Czerwoną inicjatywy strategicznej w II Wojnie Światowej zostało zaledwie kilka tygodni.