Yamato
„Yamato”
W World of Warships pancerniki są główną siłą uderzeniową. Ich potężne działa sieją śmierć i zniszczenie z odległości wielu kolometrów, a gruby pancerz chroni przed atakami przeciwnika. Niestety, olbrzymie opancerzenie i potężne działa powodują, że zwrotność i prędkość tych okrętów przypomina żółwia z paraliżem… ale coś za coś. Najciekawszy z pancerników to japoński „Yamato”. Potężna góra pancernej stali ziejąca ogniem z największych, jakie kiedykolwiek wyprodukowano dział morskich kalibru 460 mm. Jednak okręt nigdy nie wystrzelił z tych gargantunicznych armat do wrogiego okrętu. Wykończyło go lotnictwo pokładowe, które podczas pamiętnej bitwy nieopodal Okinawy, zakończyło erę wielkich pancerników. A było to tak…
1 kwietnia 1945 nastąpił desant Marines na Okinawę. W odpowiedzi sztab Japońskiej Cesarskiej Marynarki opracował plan misji pod kryptonimem „Operacja Ten-gō” („Ten-gō Sakusen”, „Operacja Niebiosa”), która angażowała do obrony większość pozostałych Japonii okrętów nawodnych Połączonej Floty, która flotą była już tylko z nazwy. „Yamato” wraz z dziewięcioma okrętami eskorty – krążownikiem lekkim „Yahagi” i ośmioma niszczycielami, tzw. „Księżycowymi”, udać się w kierunku Okinawy i tam wspomóc pilotów kamikaze oraz oddziały stacjonujące na wyspie w atakach na siły Amerykańskie w rejonie ataku. Następnie „Yamato” miał zostać osadzony przez załogę w pobliżu wyspy i walczyć aż do zniszczenia jako stacjonarna bateria artylerii.
29 marca, w ramach przygotowań do misji, na pancerniku uzupełniono do pełna zapasy amunicji. Zgodnie z założeniami planu, okręty miały pobrać jedynie tyle paliwa, aby dopłynąć do Okinawy, jednak z polecenia miejscowych dowódców otrzymały go więcej, co pozwoliło napełnić zbiorniki w 60%. Grupa bojowa, nazwana „Specjalnym Morskim Korpusem Uderzeniowym”, opuściła Tokuyamę 6 kwietnia o 15:20.
Na nieszczęście dla Japończyków, Amerykanie przechwycili i rozszyfrowali ich transmisje radiowe, dzięki czemu poznali szczegóły operacji Ten-gō. Dalsze potwierdzenie japońskich zamiarów zapewniły okręty podwodne USS „Threadfin” (SS-410) oraz „Hackleback” (SS-295), które dostrzegły siły japońskie przepływające przez Kanał Bungo. Oba podały pozycję „Yamato” dowództwu Zespołu Uderzeniowego Szybkich Lotniskowców, nie zdołały jednak zaatakować z uwagi na prędkość wrogich okrętów (22 węzły) oraz ich bardzo gwałtowne manewrowanie.
Siły Amerykański wokół Okinawy rozpoczęły przygotowania do odparcia ataku. Admirał Raymond Spruance postawił w stan gotowości sześć pancerników zaangażowanych w ostrzał wybrzeża, wraz z siedmioma krążownikami i dwudziestoma jeden niszczycielami wyruszyły one, aby nie dopuścić sił japońskich do wrażliwych na atak transportów wojska i pojazdów desantowych. Do starcia tych zespołów nigdy jednak nie doszło wskutek częściowo samowolnych działań admirała Marca Mitschera (TF-58), który na własną rękę wysłał przeciw Japończykom samoloty z podległych mu lotniskowców.
O świcie 7 kwietnia załoga „Yamato” zajęła stanowiska bojowe i trwała w gotowości do rozpoczęcia walki z samolotami wroga. Pierwszy amerykański samolot odnalazł siły japońskie o 8:23, w chwilę potem nadleciały dwie łodzie latające Catalina. Przez następne cztery godziny „Yamato” ostrzeliwał nieprzyjacielskie wodnosamoloty przy użyciu artyleryjskich pocisków przeciwlotniczych typu Sanshiki, nie zdołał jednak zapobiec ciągłej obserwacji ze strony przeciwnika. Pancernik nawiązał pierwszy kontakt radarowy z samolotem o 10:00, godzinę później na pole walki przybyły myśliwce F6F Hellcat, aby rozprawić się z mogącymi się pojawić samolotami japońskimi, jednak do niczego takiego nie doszło.
Około 12:30 nad okręty japońskie nadleciało 280 bombowców oraz samolotów torpedowych. W tym samym czasie samoloty z lotniskowca USS „San Jacinto” zatopiły niszczyciel „Asashimo”, który odłączył się od sił głównych z uwagi na problemy z napędem. Japończycy zwiększyli prędkość do 24 węzłów, a niszczyciele, zgodnie ze standardowymi procedurami obronnymi na wypadek ataku powietrznego, zaczęły krążyć wokół „Yamato”. Pierwszy nalot rozpoczął się o 12:37. „Yahagi” zawrócił i zaczął oddalać się od zespołu z prędkością 35 węzłów w nadziei zwrócenia uwagi części atakujących; mimo że manewr poskutkował, liczba odciągniętych samolotów była nieistotna. „Yamato” zdołał uniknąć trafień przez cztery minuty, aż do 12:41, kiedy to dwie bomby zniszczyły dwa stanowiska potrójnych działek przeciwlotniczych 25 mm i wybiły dziurę w pokładzie. Trzecia bomba zniszczyła stanowisko radarowe oraz prawoburtową rufową baterię uniwersalną 127 mm. O 12:46 kolejne dwie bomby ugodziły w prawą burtę okrętu, jedna przed rufową wieżą 155 mm, druga bezpośrednio w nią. Trafienia te praktycznie zniszczyły wieżę oraz jej magazyn, tylko jeden ocalały zdołał opuścić to miejsce żywy. O 12:45 „Yamato” otrzymał trafienie torpedą w prawą burtę. Niedługo potem w okręt uderzyły kolejne torpedy, przy czym dwa trafienia – w prawą burtę nieopodal maszynowni oraz w okolice jednego z kotłów – są pewne, trzecie zaś do dzisiaj nie zostało wyjaśnione. Atak dobiegł końca około 12:47, w jego wyniku pancernik nabrał około sześcio stopniowego przechyłu, który udało się, dzięki zalaniu części przedziałów na przeciwległej burcie, zredukować do jednego stopnia. Przestał także funkcjonować jeden z kotłów, co nieznacznie spowolniło okręt, a od ostrzału z karabinów maszynowych zginęła duża część załóg niczym nie osłoniętych działek 25 mm, co znacząco ograniczyło siłę jego ognia przeciwlotniczego.
Drugi atak nastąpił tuż przed 13:00. Bombowce nurkujące rozpoczęły swe działania równocześnie z nadlatującymi ze wszystkich stron na niskim pułapie samolotami torpedowymi. Przytłoczona liczbą celów obrona przeciwlotnicza nie była w stanie prowadzić skutecznego ognia, więc Japończycy podjęli desperackie kroki aby powstrzymać natarcie. Artyleria główna „Yamato” strzelała pociskami przeciwlotniczymi ustawionymi na eksplozję w sekundę po wystrzale, co przekładało się na odległość około kilometra od okrętu, lecz nie dało to oczekiwanych rezultatów. W pancernik uderzyły kolejne 4 lub nawet 6 torped: trzy lub cztery w lewą burtę i dwie w prawą. Potwierdzone są trzy skupione na niewielkiej przestrzeni trafienia: jedno w uprzednio wyłączoną z akcji kotłownię, drugie w kolejną, oraz trzecie w sekcję kadłuba przylegającą do poprzednio uszkodzonej zewnętrznej maszynowni. To ostatnie zacznie zwiększyło ilość wody zalewającej tę część okrętu, a być może doprowadziło także do zalania sąsiednich sekcji. Po ataku „Yamato” nabrał niebezpiecznego przechyłu o około osiemnastu stopni. Zatopienie wszystkich dostępnych na prawej burcie sekcji okrętu zredukowało ten przechył do dziesięciu, dalsze korekty wymagałyby albo naprawy kadłuba, albo zalania prawej maszynowni i kotłowni. Mimo że pływalność okrętu nie była jeszcze wówczas zagrożona, uszkodzenia napędu spowolniły pancernik do 18 węzłów, a nabrany przechył uniemożliwił prowadzenie ognia z dział artylerii głównej.
Trzeci, decydujący atak miał miejsce około 13:40. W nadbudówki okrętu uderzyły przynajmniej 4 bomby, powodując wiele ofiar wśród załóg działek 25 mm. Wiele bliskich wybuchów uszkodziło poszycie kadłuba, częściowo zmniejszając jego zdolność ochrony przed torpedami. Najcięższe w skutkach były cztery kolejne trafienia torped. Trzy eksplodowały na lewej burcie, co spowodowało zwiększenie tempa napływu wody do lewej wewnętrznej maszynowni oraz zatopienie kolejnej kotłowni i głównego pomieszczenia sterowego. Jako że rezerwowe pomieszczenie sterowe uległo zniszczeniu już wcześniej, okręt utracił możliwość manewrowania i mógł jedynie płynąć ze sterem zablokowanym w pozycji do skrętu w prawo. Czwarta torpeda najprawdopodobniej trafiła w prawą zewnętrzną maszynownię, która, podobnie jak trzy inne pomieszczenia, była zalewana, aby zredukować przechył okrętu na lewą burtę. Trafienie znacznie zwiększyło tempo napływu wody, powodując uwięzienie części marynarzy, którzy nie zdążyli się ewakuować.
O 14:02 wydano spóźniony rozkaz opuszczenia okrętu. Do tego czasu prędkość „Yamato” spadła do 10 węzłów, a przechył cały czas stopniowo rósł. W wielu sekcjach okrętu szalały niemożliwe do opanowania pożary, a na mostku uruchomiły się alarmy ostrzegające o krytycznej temperaturze w przednich komorach amunicyjnych artylerii głównej. W takiej sytuacji komory powinny zostać zalane, co uchroniłoby je przed eksplozją, jednak nie było to możliwe, gdyż pompy odpowiedzialne za to zadanie uległy zniszczeniu podczas poprzednich zalań. Odmienne zdanie na temat przyczyn eksplozji ma ocalały z okrętu Yoshida Mitsuru – pierwszy oficer odpowiedzialny za systemy radarowe „Yamato”. Według niego, ponieważ przechył okrętu sięgnął dziewięćdziesięciu stopni, pociski głównych baterii zaczęły się przesuwać i spadać w magazynach, zsuwając się w kierunku ich ostrych zakończeń, zbiciu uległy ich zapalniki, co wywołało eksplozje. Taka rekonstrukcja wydarzeń została przyjęta podczas konferencji oficerów, po powrocie do Japonii rozbitków z pancernika. Uczestniczący w niej oficerowie stwierdzili także, że do momentu poprzedzającego eksplozje zatonięcia okrętu, ogień nie osiągnął magazynów.
O 14:05 zatonął „Yahagi” po trafieniu przez dwanaście bomb i siedem torped. W tym samym czasie na „Yamato” uderzyła z prawej strony ostatnia grupa samolotów torpedowych. Stale powiększający się przechył pancernika na lewą burtę był już tak duży, że torpedy płynące na głębokości 6,1 m, uderzały w spód okrętu. O 14:20 przestało funkcjonować zasilanie, a pozostałe działka przeciwlotnicze 25 mm zaczęły osuwać się do morza. Trzy minuty później okręt ostatecznie utracił stateczność i przewrócił się. Wieże działowe artylerii głównej wypadły z barbet. Gdy przechył osiągnął około sto dwadzieścia stopni, nastąpiła detonacja jednej z dziobowych komór amunicyjnych. Powstały w wyniku eksplozji grzyb osiągnął wysokość 6 kilometrów i dawał się dostrzec 160 km dalej, na Kiusiu. Po wybuchu „Yamato” zatonął gwałtownie. Wraz z okrętem zginęło około 2055 z 2332 członków załogi, w tym dowódca 2 Floty wiceadmirał Seiichi Itō. Nielicznych ocalałych podjęły cztery ocalałe niszczyciele, które odpłynęły następnie w kierunku Japonii.
Od początku ataków w „Yamato” trafiło co najmniej 11 torped oraz 8 bomb. Dwa dalsze trafienia torpedami są możliwe, lecz niepotwierdzone…
Był to smutny koniec dumnego krętu, a zarazem koniec ery pancerników. Admirał Mitcher dowiódł, że na nowoczesnym polu walki dominować będą lotniskowce.
Wykorzystałem w swoim artykule: J. Jastrzębski „Wojna na Pacyfiku” i E. B. Sledge „Pacific Inferno” (polski tytuł – „Piekło Pacyfiku”).
mam nadzieję, że miło się czytało 😉 /Lex