Historia kamuflażu: Pierwsze pociągnięcia pędzla
Część pierwsza ciekawego artykułu dotyczącego kamuflaży, oczywiście z głównego portalu WoWsa.
Historia nakładania barw maskujących na okręty swój początek bierze w wojnie krymskiej. To wtedy w marynarkach wojennych pojawiły się pierwsze kamuflaże.
Wcześniej, gdy walki na morzu toczono jedynie na niewielkich odległościach, kamuflowanie okrętów nie miało sensu. W 1854 roku Marynarka Wojenna Imperium Rosyjskiego rozpoczęła malowanie swoich kanonierek pływających po Morzu Bałtyckim na kolor niebiesko-szary, z daleka przypominający barwą szkiery. Później, w trakcie wojny rosyjsko-tureckiej (1877-1878), małe rosyjskie łodzie torpedowe Chesma, Sinop, Navarino i Sukhum-Kale pomalowano na jasnozielony kolor przypominający wodę morską. Jednak doświadczenie zdobyte w tych dwóch wojnach nie zostało wykorzystane.
Do początku XX wieku okręty różnych krajów, zwłaszcza krążowniki i okręty pancerne, miały dość pretensjonalne, kolorowe kamuflaże. Ich kadłuby miały barwę białą lub czarną, białe nadbudówki, żółte kominy i liczne pozłacane elementy dekoracyjne. Styl wiktoriański był na topie, a „Pani Morza” dyktowała trendy.
Już w XX wieku marynarki japońska i austro-węgierska jako pierwsze zaczęły odchodzić od takich zwyczajów. We wrześniu 1903 roku okręty Rosyjskiej Floty Pacyficznej stacjonujące w Port Arthur przemalowano na „bojowy” kolor zgniłozielony. W tym samym czasie Druga i Trzecia Eskadra Pacyficzna, które popłynęły na Daleki Wschód na początku wojny, nadal miały barwne, staromodne kamuflaże: czarne kadłuby i nadbudówki z jasnożółtymi kominami. Efekty są znane: odległości, na jakich toczono walki, zwiększyły się i Japończycy, których okręty kolorem przypominały wzburzone morze, mieli przewagę.
Bitwy toczone w trakcie wojny rosyjsko-japońskiej unaoczniły wszystkim zalety kamuflowania okrętów wojennych. Dystanse walk zwiększyły się i malowanie utrudniające przeciwnikowi prowadzenie ognia do oddalonego celu stało się kluczowe dla wszystkich flot. Do chwili rozpoczęcia I wojny światowej eksperymentowano z różnymi wzorami malowania. Marynarze byli sceptycznie nastawieni do tej nowinki. Na widoczność na morzu wpływ miało bardzo wiele czynników: pogoda, pora dnia, itd. Wraz z rozpoczęciem I wojny światowej na morzu pojawiło się nowe zagrożenie — łodzie podwodne. Konieczne stało rozmycie sylwetki okrętu, by utrudnić określenie parametrów jego ruchu: kąta kursowego, prędkości i odległości.
Brytyjski artysta i oficer marynarki Norman Wilkinson podsunął pomysł zastosowania kamuflażu deformującego (ang. „dazzle camouflage”, „razzle dazzle”, „dazzle painting”). Poradził on pomalowanie okrętów w abstrakcyjne wzory, mające wytwarzać iluzje płaszczyzn, kantów i kształtów geometrycznych. Wilkinson służył jako oficer na łodzi podwodnej i doszedł do wniosku, że ukrywanie obiektu jest bezcelowe, ponieważ skuteczniejsze jest zmylenie gotującego się do ataku przeciwnika.
Należy oddać sprawiedliwość pierwszej osobie, która zasugerowała, by pomalować okręt „na zebrę”, profesorowi Grahamowi Kerrowi. We wrześniu 1914 roku wysłał on list do Pierwszego Lorda Admiralicji Winstona Churchilla, w którym pisał: „…jednolity kształt widać wyraźnie. Można to zmienić nakładając na niego ostro kontrastujące ze sobą pigmenty.” Jednak, jak to często bywa, pomysł trafił do szuflady. Dopiero latem 1915 roku Admiralicja wydała rozkaz rozpoczęcia eksperymentów z kamuflażem zniekształcającym, jednak z takim, jaki zaproponował Wilkinson.
Koncepcja tego kamuflażu oparta była o ówczesne nurty w sztuce, głównie kubizm. W tych czasach wystrzeliwanie torpedy z łodzi podwodnej odbywało się w oparciu o dane wizualne. Dowódca łodzi podwodnej obliczał trójkąt odległości na podstawie danych z optycznego dalmierza. Wszystkie parametry ruchu okrętu były więc określane wzrokowo: prędkość, kąt kursowy i jego rozmiary. Użycie kamuflażu deformującego często utrudniało poprawną ocenę tych parametrów. Z powodu nietypowego malowania i ozdób rozmiary okrętów były trudne do określenia, a ich zarysy zniekształcone i rozmyte na tle nieba lub powierzchni wody.
Po pomyślnym przejściu prób kamuflaż deformujący został przyjęty w marynarkach brytyjskiej, francuskiej i amerykańskiej. Główne kolory tego kamuflażu to czarny, biały, brudnobiały, zielony i niebieski. Ponieważ takie malowanie stosowano nie tylko na okrętach wojennych, ale również handlowych, według relacji świadków konwoje zlóżone z tych barwnych okrętów wyglądały zjawiskowo. Podstawowe malowanie często było uzupełniane sztuczną falą na dziobowym łańcuchu kotwicznym, co było mylące przy próbie określenia prędkości okrętu. Sztuczna fala pojawiała się również na stewie rufowej, by zmylić przeciwnika co do kursu.
Jednak pierwszy, klasyczny kamuflaż, który miał uczynić okręt mniej widzialnym u wybrzeża i zniekształcić jego sylwetkę, zastosowano w marynarce rosyjskiej. W trakcie wojny rosyjsko-japońskiej niszczyciele z Niezależnej Władywostockiej Eskadry Krążowników pokryto malowaniem przypominającym linię brzegową. Później, latem 1915 roku, artysta z Sewastopola, Jurij Szpazinski, zwrócił się do Ministerstwa Morskiego i zaproponował specjalny kamuflaż okrętowy, nazywany „iluzyjnym”. Zgodnie z jego pomysłem, taki schemat malowania miał utrudnić ocenę odległości do okrętu. Dowództwo marynarki uznało propozycję za interesującą i wydało rozkaz nałożenia takiego kamuflażu na okręty Floty Czarnomorskiej: okręt pancerny Sinop, niszczyciele Szastlivyi i Gromkiy, a później na awiza Floty Bałtyckiej Kondor i Berkut (dawne okręty straży granicznej). Na awizach testowano również inny pomysł Szpazinskiego: specjalne uchwyty na masztach i rurach, które jednak nie spełniły swojego zadania i eksperymenty zamknięto. Ponadto, Flota Bałtycka posiadała kilka niszczycieli klasy Novik pomalowanych na inny wzór—poziome, różnokolorowe linie, od ciemnych (blisko wody) do jasnych.
Ciąg dalszy nastąpi!
Bardzo interesujący artykuł.
Dobrze się czytało do porannej kawy.
Dzięki.