Na pokładzie pancernika Jego Cesarskiej Mości.
W mroźny, lutowy poranek 1942 roku do portu Cesarskiej Marynarki w Yokosuce wjechał czarny automobil z oznaczeniami dowódctwa Nippon Kaigun ( dokł. tłumaczenie: Cesarska Marynarka Wojenna Wielkiej Japonii). Wysiadł z niego postawny, jak na Azjatę, oficer. Podszedł do nabrzeża i zadarł do góry głowę, podziwiając w świetle poranka potężną sylwetę pancernika Mutsu, nad którym górowała potężna nadbudowa główna z pomostem bojowym, ukształtowana, w typowy dla japońskiego budownictwa okrętowego sposób. Do złudzenia przypominała pagodę szintoistycznej świątyni na wyspie Hokkaido. Mężczyzna chwycił lewą ręką walizkę, niedbale odsalutował kierowcy i nieśpiesznym krokiem udał się wzdłuż burty pancernika do trapu prowadzącego na pokład. Wspiął się po wąskich schodach do wysokości śródokręcia, a następnie po kładce wszedł na pokład. Spojrzał w kierunku rufy, gdzie łopotała bandera ze wschodzącym słońcem – symbolem Wiecznego Imperium Cesarstwa Japonii. Wyprostował się i zasalutował. Następnie odwrócił się w kierunku trapowego, który wyprężony na baczność zamarł z ręką przy daszku czapki. Odsalutował i podał młodemu podchorążemu plik papierów.
– Komandor Nabuaki Hirochito i nie, nie jestem krewnym naszego cesarza – powiedział z lekkim uśmiechem widząc szok na twarzy rozmówcy. – obejmuję dowodzenie na Mutsu.
Komandor wszedł do swojej kajuty, rzucił walizkę na wąską koję i odwrócił się do pierwszego oficera, który pokazał mu drogę. – Panie Mashiro, proszę wezwać moich oficerów do messy, chciał bym poznać ludzi z którymi mam służyć, dobrze? Powiedzmy za godzinę, a ja się rozejrzę po pokładzie…
Kmdr. Nabuaki wszedł na pomost bojowy i spojrzał z góry na pokład swojego okrętu. Pierwsze, co rzucało się w oczy to cztery wieże artylerii głównej, każda z dwoma działami kalibru 410 mm, które mogły miotać prawie jedno tonowe pociski na odległość 20 kilometrów. Po zwodowaniu miał dodatkowo 20 dział kal. 140 mm, lecz po przebudowie i modernizacji, w czasie której zdjęto jeden komin (podobno nie podobał się cesarzowi, który określił go mianem „doklejonej rury”), wymieniono kotły i maszyny, zmniejszono ich ilość do szesnastu. Dodatkowo okręt posiadał 8 dział 127 mm, 4 działa 80 mm, 20 dział 25 mm, oraz 8 pojedynczych (po remoncie czterech) wyrzutni torpedowych typu 6. Okręt posiadał również katapultę lotniczą i hangar z trzema wodnosamolotami obserwacyjnymi.
Dowódcy poszczególnych działów zebrali się w wielkiej mesie oficerskiej, gdzie na honorowym miejscu wisiał portret cesarza. Kiedy otworzyły się drzwi i stanął w nich nowy dowódca, gwar rozmów ucichł, jak by nożem uciął. Czterdzieści par oczu wpatrywało się w postawnego mężczyznę który z kolei badawczo przyglądał się mężczyznom zebranym w pomieszczeniu. Komandor zamknął drzwi i uśmiechnął się lekko. – spocznij, panowie, można palić. Jestem komandor Hirochito i jak wspomniałem trapowemu nie jestem krewnym naszego cesarza – mówiąc to spojrzał w kierunku portretu i delikatnie się ukłonił. – Pierwszego oficera już poznałem, a teraz chcę poznać was, w końcu będziemy ze sobą pływać, siadajmy, zaraz podadzą obiad i sake…
Prawie cztery miesiące po pierwszym spotkaniu dowódcy z oficerami okręt zakończył szkolenie i zgrywanie załogi. przeszedł do portu w Osace, gdzie zakończono prowiantowanie i uzbrajanie okrętu oraz rozpoczęto pełny rozruch kotłów (po wcześniejszym ich wygaszeniu i wyczyszczeniu), by okręt był w każdej chwili gotów do wyjścia w morze.
– Kapitanie, posłaniec z dowódctwa przywiózł rozkazy! – zameldował drugi oficer, wchodząc z plikiem papierów do kabiny nawigacyjnej, gdzie komandor, pierwszy i nawigator studiowali mapy wód w okolicach atolu Midway. Dowódca przejrzał dokumenty, w których były podane kursy, miejsca spotkań z pozostałymi okrętami, częstotliwości do łączności radiowej, etc. – Wychodzimy w morze w trybie natychmiastowym! Ogłosić alarm manewrowy, mamy się spotkać z resztą grupy i ruszamy w kierunku atolu Midway. Admirał Yamamoto chce pogonić kota amerykańskim admirałom. Nimitz, Spruance i Fletcher zebrali potężne siły i Yamamoto uważa, że jeżeli zniszczymy ich główne siły, czyli lotniskowce i pancerniki. My, jako że nasz okręt wszedł do służby w 1021 roku, będziemy szli w drugiej linii, niejako w odwodzie, ale nie martwcie się, na pewno wejdziemy do walki!
Od tygodnia Mutsu był w rejsie. Po spotkaniu z resztą grupy obrał kurs na Midway. Na pomoście bojowym i w centrali czuwała pełna obsada. Załoga była w tak zwanej „burcie bojowej”, czyli połowa załogi czuwała na stanowiskach bojowych, a druga połowa odpoczywała na swoich hamakach w pełnym umundurowaniu i w pasach ratunkowych. Większość nawet nie zdejmowała butów, by w razie alarmu jak najszybciej znaleźć się na stanowiskach.
Pancernik szedł jako drugi, w szyku trzech pancerników, przed grupą pancerników harcowały dwa niszczyciele, a krążowniki osłaniały zespół po bokach. W kabinie radiowej porucznik Yashita zaglądał przez ramię radiowcom, którzy prowadzili nasłuch, zachowując jednak ciszę radiową. Nagle jeden z radiowców wzdrygnął się. – Panie poruczniku, amerykanie zatopili Akagi! Hiryu płonie! Mamy ruszać w kierunku głównych sił!
Porucznik wyskoczył na pokład i pobiegł po schodni na pomost bojowy. – Kapitanie, straciliśmy Akagi! Hiryu ciężko uszkodzony, płonie! Mamy włączyć się do walki!
Hirochito zerknął na mapę i chwycił za rurę głosową łączącą go z radiem. – Grupa bojowa, zwrot 20 stopni w lewo, prędkość 25 węzłów, idziemy na odsiecz grupie lotniskowców! Następnie padły rozkazy – maszynownia, cała naprzód, 25 węzłów, zwrot dwadzieścia stopni na bakbort, ogłosić alarm bojowy, artyleria, przygotować się do walki!
po dwóch godzinach na horyzoncie pojawiły się najpierw dymy z kominów, a potem maszty okrętów adm. Spruece’a.
– A więc stoczymy bój jak za dawnych czasów – pomyślał komandor. Samoloty obu stron zajęte były walką. Nippon stracił już dwa wielkie lotniskowce, a dwa ostatnie, Kaga i Soryu były w poważnych opałach. nagle marynarz stojacy na oku, na prawym noku mostka wrzasnął: Niszczyciele, niszczyciele! Rzucają torpedy!!
Dowódca wybiegł na skrzydło pomostu i przez lornetę wpatrywał się w ślady torowe podwodnych pocisków, które zmierzały w kierunku bezbronnych kadłubów. – Ster prawo na burt! Prawoburtowe maszyny cała wstecz! Sygnał do grupy, manewrujemy unikajac torped!
Groźne, pieniste ślady przeszły wzdłuż burt, niestety, trzeci w szyku Kongo nie miał tyle szczęścia i jedna z torped trafiła go blisko dziobu, na szczęście nie wyrządzając większych szkód. Niszczyciele, do tej pory skryte za pancernikami wyskoczyły do przodu i zaczęły pojedynek artyleryjski ze swoimi amerykańskimi odpowiednikami. Tym czasem, Mutsu obrócił wieże w kierunku wroga. Jeden z krążowników, który wyglądał jak USS Atlanta wyszedł na cel w odległości niespełna 15 kilometrów. Nowa centrala artyleryjska wykonała obliczenia i wieże posłusznie obróciły się w zadanym kierunku unosząc lufy. Rozległ się sygnał ostrzegawczy i potężne paszcze dział wypluły osiem pocisków. Albo dzięki kunsztowi artylerzystów, albo dzięki ogromnemu szczęściu, sześć pocisków weszła centralnie w cel niszcząc cytadelę, masakrując nadbudówki, rozbijając uzbrojenie, wzniecając ogromne pożary i zabijając ludzi. Krążownik po chwili eksplodował z potężnym hukiem, rozsiewając rozżarzone szczątki na milę od epicentrum wybuchu. Nagle po lewej burcie wyskoczył z dymu amerykański niszczyciel, w odległości najwyżej jednego kilometra i rzucił torpedy. Obsługi dwóch lewo burtowych wyrzutni torpedowych na własną rękę wystrzelili swoje torpedy, które rozniosły Jankesa na strzępy. Niestety, Amerykanin zemścił się zza grobu i dwie z jego rybek weszły w burtę pancernika.
– Raport o zniszczeniach, natychmiast!
Dowódca podniósł się z pokładu po potężnym wybuchu dwóch głowic bojowych amerykańskich torped. Z rozcięcia na czole sączyła się krew. – Okręt się trzyma, zamknięto grodzie wodoszczelne, lewo burtowa kotłownia zniszczona, obsługa wybita. Lewo burtowe stanowiska średniego kalibru zniszczone, prędkość spadła do 12 węzłów… Mówiący to oficer wachtowy miał bezwładną rękę i wyraz udręczenia na młodej twarzy. – Główne działa sprawne? – Tak jest! no to ognia! Strzelać do tych przeklętych gajinów!
Bitwa była coraz bardziej zacięta. Amerykanie stracili trzy niszczyciele i krążownik, a dwa pancerniki zostały uszkodzone. Samuraje z Cesarskiej Floty stracili jak do tej pory krążownik i niszczyciel, ale wszystkie trzy pancerniki były uszkodzone, w tym Mutsu bardzo poważnie.
Po kolejnej salwie, okręt został obramowany przez pociski z pancernika USS Texas, który pojawił się w bezpośredniej odległości dziesięciu kilometrów. Z prawej burty! – Skąd on się tam znalazł: – jęknął pierwszy oficer, patrząc z rezygnacją na dowódcę. – Ster prawo na burt, obrócić wieże! Krzyknął dowódca, w tym momencie druga salwa dosięgła japoński pancernik rozbijając rufowe wieże artylerii głównej. Jednak manewr japońskiego dowódcy zmniejszył odległość między walczącymi kolosami do niecałych sześciu kilometrów i obsady prawo burtowych wyrzutni rzuciły torpedy, które idealnie trafiły w rufę i śródokręcie Texasa, powodując zalania i zniszczenie śrub napędowych a działa dziobowych wież dokończyły dzieła. Jednak okręt został poważnie uszkodzony. Rufa stała w płomieniach, prędkość spadła do 9 węzłów. Bardzo duże straty poniosła również załoga. Dowódca, kmdr Hirochito wezwał do siebie oficera odpowiedzialnego za portret cesarza i nakazał mu jego zabezpieczenie, w razie gdyby nadeszła potrzeba opuszczenia okrętu. Ocalały niszczyciel postawił zasłonę i okaleczony Mutsu zaczął wycofywać się z pola boju. Zresztą obie strony zostały poważnie poharatane i dowódcy odrywali swoje jednostki od wroga.
Ogólnie cała bitwa pod Midway zakończyła się klęską Floty Cesarskiej. Japonia straciła cztery wielkie lotniskowce ( „Akagi”, „Kaga”, „Hiryū” i „Sōryū”), czyli trzon Połączonej Floty, co stanowiło zwrot losów wojny na Pacyfiku i zatrzymało ekspansję Cesarstwa, spychając je do defensywy.
Pancernik IJN „Mutsu” zatonął 8 czerwca 1943, prawdopodobnie na skutek zaniedbań ze strony załogi przy załadunku amunicji, okręt eksplodował i zatonął na Morzu Wewnętrznym. W wyniku wybuchu zginęło ponad 1000 marynarzy, w tym 140 kadetów i instruktorów ze szkoły lotnictwa morskiego. Na stanowisku dowodzenia poległ także dowódca „Mutsu”, kmdr Teruhiko Miyoshi, pośmiertnie awansowany do rangi kontradmirała.
Wszelkie przygody okrętu opisane w artykule, a także nazwiska oficerów są fikcją literacką. Mutsu nigdy nie wziął udziału w walce.
W grze okręt sprawował się nierówno. Ja osobiście muszę pochwalić artylerię główną, która jest w miarę celna, niestety pancerz pozostawia wiele do życzenia. Praktycznie wszystko w niego wchodzi. Co do prędkości i manewrowości, jest ona jak na pancernik VI tieru poprawna, choć nie powalająca. Dla graczy, którzy lubią grać pancernikami, może to być pozycja warta rozważenia, choć ja osobiście nie zamierzam kupować tej jednostki. Jak rozmawiałem z kolegami z redakcji, którzy nim grali, to odczucia mają podobne, choć Jego Szeroka Mość Redaktor Barula ostro narzekał na amunicję przeciw pancerną. Myślę, że sam Barula w komentarzach się wypowie.
Spokojnych wód, Wilki Morskie!
Paweł Lex Lemański