Bliskie starcia – Zubian
„Bliske starcia” powracają. W nowej odsłonie opowiemy historię HMS Zubian – okrętu zrodzonego z potrzeby „chirurgicznego” połączenia w jedną całość dwóch uszkodzonych niszczycieli.
Historia dwóch okrętów
Zanim przedstawimy historię powstania Zubiana (oraz pochodzenie jego nazwy), musimy najpierw pochylić się nad dwoma innymi niszczycielami klasy Tribal, które odbywały swoją służbę w Royal Navy podczas pierwszej wojny światowej: Nubian oraz Zulu.
Niszczyciele klasy Tribal (nie mylić z linią niszczycieli o tej samej nazwie, powszechnie z lat 30. XX wieku) powstawały w ciekawych czasach dla rozwoju marynarki wojennej, gdy ropa zaczęła wypierać węgiel z roli paliwa napędowego, a projektanci okrętów wojennych dostrzegali potencjał niszczycieli jako wszechstronnych okrętów floty, które są w stanie wykonywać o wiele więcej zadań niż tylko przechwytywanie łodzi torpedowych.
HMS Cossack oraz HMS Crusader klasy Tribal
Zauważcie różnicę w rozmiarze i kształcie mostka, kominów oraz przewodów wentylacyjnych.
Wraz z wprowadzeniem tej nowej klasy w 1904 roku, brytyjska admiralicja przedstawiła kilka ogólnych wymagań podstawowych dotyczących konstrukcji nowych okrętów, jak potrzeba zamontowania turbin i kotłów na ropę, a także uzbrojenia, na które składały się trzy działa o kalibrze 76 mm, wspierane przez dwie wyrzutnie torped. Niemniej jednak inne, bardziej pobieżne szczegóły projektu tychże okrętów pozostawiono w indywidualnej gestii firm zakontraktowanych na budowę wspomnianych niszczycieli. Z tego powodu każdy okręt posiadał swój unikatowy wygląd.
Nubian
Podtrzymując konwencję swojej klasy, okręt został nazwany na cześć rdzennych plemion Górnego Egiptu, podczas zwodowania i odbioru technicznego w 1909 roku. Po niezłych wynikach podczas testów próbnych Nubian rozpoczął pierwszą wojnę światową od patrolowania Kanału La Manche wraz z innymi okrętami swojej klasy, w celu polowania na niemieckie łodzie podwodne i korsarzy stanowiących zagrożenie dla transportu zaopatrzenia na kontynent.
W październiku 1916 Nubian tworzył część zbrojnej odpowiedzi na błyskawiczny atak niemieckich łodzi torpedowych na obronę wybrzeża i okrętów transportowych nieopodal Dover. Błądząc gdzieś na przodach swej flotylli, Nubian napotkał flotę niemieckich łodzi i pomylił je z sojuszniczymi okrętami wracającymi z Francji. Jego załoga była całkowicie zaskoczona przywitaniem w postaci ostrzału artyleryjskiego i próbowała odpowiedzieć, lecz było już za późno. Niemiecka torpeda trafiła w miejsce pomiędzy mostkiem a dziobem, powodując ciężkie uszkodzenia konstrukcji, lecz obyło się bez ofiar.
Wrak Nubiana po burzy
St. Margaret’s Archive
Po wycofaniu się napastników unieruchomiony Nubian został odholowany do Dover, lecz z powodu złej pogody lina się urwała, a okręt podryfował prosto na najbliższy klif, co spowodowało śmierć 15 członków załogi i całkowite oderwanie przedniej części okrętu.
Zulu
Pochodzący z tej samej klasy Tribali co Nubian, niszczyciel Zulu nie zaliczył początku wojny do udanych, biorąc udział w trzech kolizjach, z czego dwóch ze swoim siostrzanym okrętem Crusader. W następnych latach służby okręt dobrze spisywał się w patrolowaniu okolic cieśniny Kaletańskiej, brał też czasami udział w eskortowaniu konwojów i operacjach podkładania min przy okupowanym przez Niemców belgijskim wybrzeżu.
HMS Zulu
W listopadzie 1916 roku, zaledwie miesiąc po zderzeniu Nubiana z klifami w pobliżu Dover, podczas przekraczania kanału La Manche Zulu wpadł na minę pozostawioną przez niemiecki okręt podwodny, co doprowadziło do śmierci trzech członków załogi, którzy znajdowali się w przedziale silnikowym i oderwania tylnej części okrętu. Poważnie uszkodzony okręt szczęśliwie znalazł się w okolicy francuskiego niszczyciela, który zdołał odholować pozostałości Zulu nad francuskie wybrzeże.
Zulu w porcie z odciętą rufą
Zubian
Po wypadku z udziałem Zulu Royal Navy znalazła się w trudnej sytuacji. Flota potrzebowała wszystkich dostępnych okrętów, aby stawić czoła nieustającym atakom ze strony okrętów podwodnych, a do tego pod żadnym pozorem nie mogła pozwolić na przejęcie kontroli przez niemiecką marynarkę nad kanałem La Manche, który to był główną arterią dla zaopatrzenia oddziałów w okopach. W tym momencie w suchym doku przebywały dwa kompletnie niesprawne, nowoczesne okręty, które aż prosiły się o zezłomowanie. Ostatecznie zdecydowano, że marynarki nie stać na przerobienie ich na żyletki, co zapoczątkowało jedną z najciekawszych operacji odzyskiwania okrętów w historii.
Nubian bez dziobu w suchym doku. W środku można dostrzec kocioł na ropę.
Powyginane pozostałości niegdyś dumnych Tribali zebrano w Chatham Dockyard w Kent, a zespołowi uzdolnionych inżynierów zlecono wykonanie nadzwyczajnego „zszycia” o chirurgicznej precyzji. Zarówno w Nubianie, jak i Zulu brakowało dużych części kadłuba. Oba okręty miały uszkodzone jego przeciwne końce (Nubian stracił swój dziób, natomiast Zulu rufę), co okazało się kluczowe w kwestii ich połączenia. Stoczniowcy mogli odciąć zbędne części i połączyć nienaruszone końce obu okrętów, co pozwoliłoby na stworzenie całkowicie nowego niszczyciela klasy Tribal.
HMS Zubian na morzu
Jak można się było domyśleć, oba okręty zostały przecięte w okolicy śródokręcia, pomiędzy dwoma kominami wysuniętymi najbardziej w kierunku dziobu, a następnie ostrożnie ze sobą połączone. Pomimo drobnych różnic pomiędzy okrętami – jak np. 89 milimetrowa różnica w szerokości – były wystarczająco podobne, by operacja zakończyła się oszałamiającym odratowaniem „pacjenta”. Nowy okręt został przywrócony do służby w roku 1917 i ponownie dołączył do patrolowania Dover w 6. Flotylli Niszczycieli pod komendą admirała Reginalda Bacona. Sam dowódca wykazał się poczuciem humoru, gdy trafnie przechrzcił nowy okręt jako „Zubian” – od „Zulu” oraz „Nubian”, oddając cześć niszczycielom, z których powstał.
Zubian zakotwiczony w porcie
Coś, co wydawało się eksperymentem szalonego naukowca, okazało się świetnie funkcjonującym w boju okrętem wojennym, co udowodniono na początku 1918 roku, gdy Zubian musiał się wykazać nie lada odwagą. Podczas rutynowego patrolu niszczyciel napotkał niemiecki okręt podwodny rozstawiający miny morskie i ruszył za nim w pościg. Po nieskutecznej próbie staranowania wroga – powszechnej wtedy metodzie eliminacji okrętów podwodnych – Zubian zrzucił swoje bomby głębinowe w miejscu ostatniej znanej pozycji nieprzyjaciela. Udane zatopienie U-boota zostało wkrótce potem potwierdzone przez nurków.
Pokład Zubiana widziany z mostka, patrząc na rufę
W ostatnich miesiącach wojny okręt kontynuował swoją normalną działalność patrolowania Dover, od czasu do czasu biorąc udział w misjach eskortowania konwojów i ataków na belgijskie porty, gdzie stacjonowała flota U-bootów. Niestety, po wojnie admiralicja zdecydowała o pozbyciu się tego niezwykłego okrętu wraz z pozostałymi, zaprawionymi w boju niszczycielami klasy Tribal, aby zrobić miejsce dla nowych generacji niszczycieli, które wyciągną wnioski z nauczki, jaką dała pierwsza współczesna wojna morska.
Źródło: Portal WoWs