Profil maszyny: Be-6
-
Zarys historyczny
W okresie przedwojennym Biuro Projektowe Beriev, zgodnie z wymaganiami Marynarki Wojennej ZSRR, miało za zadanie opracować samoloty zdolne do operowania na otwartym morzu. Samolot Be-2, a następnie Be-4, zostały wprowadzone do produkcji seryjnej. Dzięki temu można było użyć ich jako jednostki doświadczalne w celu zaprojektowania nowej, ulepszonej łodzi latającej. Były to całkowicie metalowe maszyny ze składanymi skrzydłami, które startowały z okrętowych katapult. Pod kierownictwem G.M.Beriev zostały opracowane projekty dobrze wykonanego, składanego samoloty zwiadowczego typu hydroplan, przeznaczone do przechowywania w hangarach okrętów podwodnych o małej powierzchni. Jednak ten aspekt projektu nie był dalej rozwijany.
W 1937 roku firma „Consolidated” otrzymała umowę licencyjną na produkcję latających łodzi PBY-1, do długich poszukiwań na pełnym morzu. Niemniej jednak klient – Navy (Navy Aircraft Navy 1938) – nie wykazywał dużego zainteresowania samolotami o nazwie GST. Do zadań „гидросамолет„, wodnosamolotów, należy: prowadzenie eksploracji na morzu i powietrzu, eskortowanie transportów konwojowych, ochrona przed atakami okrętów podwodnych, torpedowców i samolotów, dostarczanie boi do obszarów nawigacyjnych. Okazały się niezastąpione w ekipach poszukiwawczo-ratowniczych zestrzelonych samolotów i zatopionych statków.
Na podstawie doświadczeń II wojny światowej, a także działań lotnictwa na obszarach wód morskich, biorąc pod uwagę rozwój współczesnej technologii lotniczej, biuro projektowe G.M.Beriev, na bazie uprzednio wydanych wodnosamolotów, opracowało projekt latającej łodzi, Be-6. Prace projektowe zostały uruchomione w Beriev Design Bureau w 1945 roku. Samolot był wyposażony w mocne, chłodzone powietrzem silniki tłokowe i wystarczająco zaawansowany sprzęt, niezbędny do obsługi, patrolowania i prowadzenia operacji bojowych na otwartym morzu. Założono, że Be-6 będzie miał długi czas lotu, do 20 godzin i zasięg do 5000 km.
Beriev Be-6 NATO Code: Madge
Protoplastą był eksperymentalny bombowiec Beriev LL-143, całkowicie metalowy, górnopłat, który posiadał dwa silniki promieniowe Shvetsova ASH-72 o mocy 1492 kW (2000 KM). Uzbrojenie składało się z zamontowanej na ogon wieży zdalnie sterowanej z działami 23 mm i wieżyczki z działkiem 23 mm. Pierwotnie miało składać się z 6 karabinów maszynowych DP kalibru 7,62 jednak taka siła ognia była niewystarczająca. Zmienione w trakcie testów uzbrojenie zostało przyjęte na stałe w seryjnej wersji Be-6. Pierwszy lot z wody odbył się 14 listopada 1947 r. Po modyfikacji konstrukcji samolot był produkowany seryjnie jako Beriev Be-6. Samolot seryjny różni się od eksperymentalnego projektu ulepszonym wyposażeniem, w tym zmodyfikowanym łukiem kadłuba bez broni palnej.
Be-6 był hydroplanem rozpoznawczym dalekiego zasięgu. Dwu silnikowa latająca łódź patrolowa, której konfiguracja przypomina amerykański samolot, PBM. Pierwszy lot bojowy nastąpił w 1949 roku. Po zakończeniu testu został przyjęty do służby z adnotacją, że Be-6 powinien być wykorzystywany przede wszystkim do dalekiego zasięgu morskiego rozpoznania, poszukiwania i niszczenia okrętów podwodnych. Ponadto, samolot może być wykorzystywany jako platforma poszukiwawcza i ratownicza, a także do rozminowywania słabo chronionych obszarów morskich.
US Navy A-4B przechwytująca Be-6 w Japonii, 1964.
Ogólnie rzecz biorąc, skuteczność bojowa Be-6 znacznie przewyższyła przestarzałą Catalinę, która wciąż pozostawała głównym samolotem zwiadu morskiego w Związku Radzieckim. Jednak, w porównaniu do Cataliny, „szóstka” była znacznie bardziej kosztowna w eksploatacji, co jak wiemy nie szło w parze z zamysłem konstruktorów. W innych wersjach wieżyczka u góry została zastąpiona przez sprzęt MAD (wykrywanie anomalii magnetycznych). Samolot Be-6 figurował w kodzie NATO jako „Madge„. Ładunek min, bomb głębinowych, torped został zawieszony na pylonach między silnikiem a końcem skrzydła.
W dniu 31 marca 1949 r podpisano akt rozpoczęcia produkcji seryjnej. „Samolot-amfibia” dalekiego zasięgu przeznaczona do zadań dalekiego zasięgu, został przyjęty na polecenie ministra marynarki wojennej. W latach 1951-1956 aż do 1957 roku Taganrog, zbudował 19 wariantów Be-6, łącznie 123 egzemplarze. W trakcie całej produkcji starano się podnosić jakość produkowanych samolotów. Pozostał w służbie do późnych lat sześćdziesiątych.
-
W grze
„Pamiętajcie dzieci, za latanie bombowcem na symulacji idzie się do piekła”
Samolot można kupić w paczce wartej 30 Euro ~ 125 zł. Znajduję się tam sama Be-6, 1000 Złotych Orłów oraz 15 dni konta premium. Osobiście polecałbym zaczekać z ewentualnym zakupem do świąt. Zawsze to 30% bądź 50% taniej.
Umieszczony w IV erze drzewka technologicznego, posiada klasyfikację bitewną na poziomie 5.0 w każdym z trzech trybów rozgrywki tj. AB/RB/SB. Wyposażony jest w dwie wieżyczki oraz pojedyncze działko co daje sumaryczne pięć NR-23 kalibru 23 mm. Główna siła defensywna umieszczona jest z tyłu. Jedna „dwódziestkatrójka” zainstalowana jest na nosie hydroplanu. Duża wada uzbrojenia to wiele „martwych stref”, miejsc, gdzie nasze działka nie sięgają wrogich maszyn. Tyczy się to głównie całego dołu maszyny oraz boku poniżej linii horyzontalnej. Z ładunku dodatkowego możemy wybrać torpedy oraz bomby. Najlepsza konfiguracja, z którą sam osobiście latałem to 8 x 500kg. Zrzucane są po dwie, wiec na uderzenie mamy 1 tonę. Od biedy można zniszczyć bazę, zrzucając dwa ładunki po 2 bomby (RB) lub cały ładunek (SB).
Konfiguracja optymalna. FAB-500 oraz amunicja FI-T do wieżyczek
Bardzo dużą zaletą całej konstrukcji jest fakt wykonania poszycia z metalu. Dzięki temu jesteśmy odporni w odpowiednim stopniu przeciwko uzbrojeniu do kalibru 8 mm. Pociski będą się rykoszetować bądź zadawać minimalne uszkodzenia. Druga sprawa to sam typ samolotu. Jest on hydroplanem więc praktycznie cały środek, to jedna wielka pustka a odległości między poszczególnymi członkami załogi są duże. Dzięki temu odłamki, jakie dość często wokół „Behemota” latają, nie zadają aż tak dużych uszkodzeń. Większość pocisków na tym poziomie to zwykła amunicja przeciwpancerna, czasami z wkładką zapalającą. Rykoszety sypią się dość często, jednak jeśli którykolwiek z adwersarzy zaatakuje nas od boku, prostopadle do kadłuba, jesteśmy w nieciekawej sytuacji. Wszystko wchodzi nas jak w masło. Szczególnie groźna dla nas broń to wszelkiego rodzaju działka automatyczne powyżej 30 mm oraz niemieckie pociski Minengeschoß. Zaprojektowane tak by nie wybuchały w kontakcie z powierzchnią a dopiero gdy znajdują się w środku. Streszczając, robią nam straszliwą szkodę.
Duży problem to silniki. Tak łatwego do zatarcia gniotu nie widziałem dawno. Wystarczy byle trafienie z artylerii przeciwlotniczej, nawet w dużej odległości od nas, by z miejsca je uszkodzić. Co ciekawe amunicja wystrzeliwana z wrogich samolotów bardzo rzadko spowoduje takie szkody jak w przykładzie wyżej. Uszkodzone silniki to jakieś 2 minuty lotu maksymalnie, po czym zacierają się kompletnie i jedyne co nam zostaje to lądowanie.
No właśnie, lądowanie. Jako że nie posiadamy podwozia, a jedynie płozy zamontowane pod skrzydłami, musimy bardzo uważać bu nie zaliczyć „koziołka” na lotnisku. Oczywiście da się wylądować jednak musimy zrobić to umiejętnie. Najlepiej zejść do 220 km/h i bardzo powoli, po uziemieniu, sterować, tak by nie przechylić się na żadną ze stron. Musi być idealnie prosto. Inaczej gra stwierdzi, że się rozbiliśmy. Tak, po minimalnym oparciu się o grunt z automatu urywa nam skrzydło, po czym zalicza rozbicie.
Jednak rozbicie ma też swoje plusy. Na jednej z map (Stanica Krymska 1945.r.) lotnisko wroga znajdowało się przy morzu. Stwierdziłem, że można by pośmieszkować (hohohoh, wysoki poziom żartu) z wrogów i wylądować centralnie przed ich pasem startowym. Mając na uwadze fakt, iż działka przeciwlotnicze nie strzelają poniżej linii płyty lotniska, udało mi się przekraść praktycznie 300 metrów do samego końca pasa. Zdziwienie dwóch lądujących P-51, które myślały, że jestem zwykłą łódka desantową było bezcenne. Zorientowali się, dopiero gdy jeden z nich wybuchł po trafieniu 23 mm kartoflem w twarz a drugi podpalony starał się wlecieć w mnie. Szkoda, że mu się nie udało, bo poobijana B-17, która leciała za nimi, też skończyła marnie.
Reasumując
Większość z Was która śledzi moje „Profile maszyny” zarzuci mi „PIEEEEEEEEEEEEEEEEEEESSSSOOOOOOOVVVVVVVV !!@!@!@!@!@!@!@!, znów RUSKIE, znów PROPAGANDA”. Co by dużo się nie produkować, Be-6 to samolot warty swojej ceny, jednak jak mówiłem poczekajcie do świąt. Sprawia dużo frajdy, przyjemnie zarabia oraz jest brzydki jak noc listopadowa. To wszystko składa się na fakt przyznania mu medalu „Russian Bias” oraz rekomendacji Związku Ludzi Latających Bombowcami na Symulacji. Gratulacje.
Nie ma również silników promieniowych. To są silniki radialne/gwieździste.
Chodzi oczywiście o nomenklaturę w lotnictwie. Zwyczajowo określa się te silniki jako radialne lub gwiazdowe.
Silnik jest albo radialny, albo gwiaździsty. Pojęcia „promieniowy” nie ma.
A poza tym, fajny artykuł.
Istnieje coś takiego jak: „wysoko-skrzydłowy jednopłat”? Myślę ze poprawnym opisem będzie jednak górnopłat 🙂
błąd w tłumaczeniu 😀