Profil maszyny: Tu-4 (TooOP-4)
-
Zarys historyczny
Pod koniec II wojny światowej Związek Radziecki posiadał niewielką liczbę ciężkich bombowców Pe-8 do prowadzenia bombardowań strategicznych. Widząc łatwość, z jaką amerykańskie samoloty operujące z odległych baz zrzucały bomby na terytorium Japonii, Józef Stalin nakazał rozpoczęcie prac nad nowym bombowcem strategicznym.
W 1945 roku trzy amerykańskie bombowce Boeing B-29 Superfortress awaryjnie wylądowały na terytorium radzieckim. Maszyny zostały internowane i przekazane do badań w Biurze Konstrukcyjnym Tupolewa. Maszyny skopiowano tak dokładnie, jak to było możliwe. W rezultacie powstał bombowiec Tu-4 (w kodzie NATO: Bull), oblatany 19 maja 1947 roku. Maszyna weszła do służby w roku 1948. Trapiło ją wiele problemów rozwojowych, co wynikało z braku znajomości technologii wykonania samolotu tej klasy, innymi normami, czy wreszcie innym systemem miar (zamiana cali na system metryczny). Przysporzyło to wielkich problemów w Biurze Tupolewa. Jego wejście do służby poważnie zaniepokoiło amerykańskich strategów – samolot mógł osiągnąć cele położone głęboko na terytorium USA i przenieść opracowaną przez Rosjan w 1949 roku bombę atomową. Potencjalne zagrożenie ze strony Tu-4 było bezpośrednim impulsem do opracowania przez Amerykanów rozbudowanego systemu obrony powietrznej własnego terytorium – w 1957 roku przemianowanego na NORAD.
Do zakończenia produkcji w roku 1953, w ZSRR zbudowano 847 samolotów bombowych Tu-4. Maszyny te trapiły liczne usterki, przez co nie były lubiane przez załogi. Osiągi były niższe niż w B-29, przyczyniły się do tego m.in. gorsze, ulegające częstym awariom silniki. Choć radzieckich maszyn nigdy nie wykorzystano w walce, przyczyniły się do gwałtownego rozwoju radzieckiego programu budowy bombowców strategicznych. W 1954 roku, właśnie z Tu-4 zrzucono bombę atomową na poligonie tockim koło Orenburga.
Samoloty Tu-4 wycofano ze służby w latach sześćdziesiątych i zastąpiono nowocześniejszymi Tu-16 i Tu-95. Część maszyn przekazano Chinom. Według niektórych źródeł, kilkanaście Tu-4 do dzisiaj pozostaje na wyposażeniu Chińskich Sił Powietrznych.
Planowano kilka wersji rozwojowych – zarówno zaawansowane warianty bombowe (Tu-80 i Tu-85), jak i samolot pasażerski Tu-70 i transportowy Tu-75, lecz nie weszły do produkcji.
-
W grze
Dawno, dawno temu. Kiedy świat WarThundera raczkował rozwijał się..no dobra, może aż tak to nie.
W aktualizacji 1.57 wprowadzono B-29. Skondensowana siła ognia sześciu wieżyczek z podwójnymi ciężkimi karabinami maszynowymi M2 Browning kalibru 12.7, które potrafił poszatkować każdy samolot w grze. Nie mówiąc już o palnych japońskich samolotach. Gracze wybadali „Super Parówe”, grali nimi, uprzykrzając życie innym w sytuacji, gdy taki delikwent zostawał sam w rozgrywce i wchodził w nadprzestrzeń międzyorbitalną. Rzadko który śmiałek chciał podlatywać do tego monstrum. Czas leciał, tak samo, jak leciały spadające samoloty spod karabinków B-29. Aż tu nagle,
ni z gruchy ni z pietruchy.
Myk, wprowadzamy Tu-4.
Myk dajemy go na 6.3. Myk, zaburzamy całkowicie balans, chęć grania, najmniejszą cząstkę przyjemności w sumie to wszystko zaburzamy. Wyobraźcie sobie takie B-29. Złodupiec już wtedy uzbrojenie miał mocarne. Zmieniamy karabinki 12.7 mm na działka 23 mm. Ktoś w dziale „Historical Balance Team” (w czym?) wpadł na genialny pomysł by potwora z praktycznie brakiem stref martwych, kolosalną siłą ognia oraz genialną wytrzymałością wsadzić na B.R. – 7.0. Spitfire? A proszę Was. Bearcat? Poof i nie ma. Me262, cała masa odrzutowców na 7.0, tłokowe i reszta wesołego towarzystwa bała się nawet do tego podlecieć, jeśli nie byli nad nimi, mieli prędkość oraz kierowca bombowca był ślepy. No, ale dobre się skończyło. Dano mu jego obecny B.R., 8.0, podnieśli koszta naprawy do 46.000 Srebrnych Lwów, 68.000 Srebrnych Lwów w trybie Realistycznym w aktualizacji 1.73 (teraz to już sam się pogubiłem). To ostatecznie ograniczyło ich populacje. No i wprowadzono Huntera F1. Był to jedyny skuteczny jet służący w grze do zwalczania zagrożenia w postaci „czwórki”. Najgorsza z możliwych sytuacji dla wrogiego teamu to transformacja w Tu-16, czytaj „pluton 4 x Tu-4″. Takie coś potrafiło i w sumie dalej potrafi, o ile leci w bliskiej formacji, wykosić całą wrogą drużynę. Gorzej z bazami, bo nie wiadomo kto ma na co lecieć, ale to standard, o ile gracie z „randomami” a jedyne słowo, jakie wasz sojusznik potrafi napisać to „rush B”. Wszystko się w bitwie ułoży.
Więc, co mamy do dyspozycji? 6x (wieżyczka wyposażona jest w 2 × 23 mm) działek półautomatycznych 23 mm, takich samych jak w opisywanym przeze mnie na samym początku samolocie Ła-9. Do tego dochodzi ogromy „bomb load” wynoszący prawie 12 ton, co na 8.0 w dwie maszyny potrafi zmieść z powierzchni ziemi całe lotnisko wroga. Powszednią taktyką jest latanie w czterech, dwóch udaję się na bazy, dwóch leci w stronę lotniska. Czy to bokiem mapy bądź na „ura”, przed siebie, ryzykując tym upolowanie poprzez Huntera F1 bądź Me262. W razie, gdyby lotnisko nie zostało zniszczone, ubezpieczająca dwójka plutonowych dokańcza robotę. Optymalna konfiguracja to 8 × 1500 kg. Jedna bomba potrafi zmieść małe bazy na uderzenie. Oczywiście możemy wziąć 4 × 3000 kg, jednak nie jest to na tyle uniwersalna konfiguracja, by z nią latać. Latając Tu-4 polecam ciągle się rozglądać. Zabłąkany myśliwiec, który znajduję się nad nami prostą taktyką, „boom & zoom” (uderzenie i ucieczka) potrafi w łatwy sposób pozbawić nas jakichkolwiek szans na reakcje. A tak, zawsze dostajemy te parę sekund, by móc rozpocząć ostrzał z odległości większej niż 1000 metrów (zasięg maksymalny działek NS-23 to 2.000 metrów).
[Q&A]
Jak grać by się nie nagrać ale i zagrać i zarobić?
Wersja edukacyjno-nieśmieszna.
Musisz obudzić w sobie duszę ninja. Musisz być sprytny jak ASU-57 na 9.0, szybki jak Mig-17 oraz, co najważniejsze, niewidzialny. Tak wiem, ukrycie takiego monstrum to jak obkładanie krzakami Mausa.
- Nie ufaj nikomu, nawet nikomu.
TY nie masz sojuszników. TY masz potencjalnych złodziei Twojego lotniska. Oraz ludzi, którzy nie są w stanie wycelować w małą, poboczną bazę z wysokości 5 kilometrów. No i śmieszków w dwupłatowcach na odrzutowcach. Śmieszek śmieszkowi nierówny. Więc najlepsze rozwiązanie to zgrana ekipa „kierowców bombowców”, sztuk czterech. Najlepiej w wersji z Discordem/TS3. Skoordynowany atak zawsze będzie lepszy niż „hajla-bajla raszujemy lotnisko”. Musicie podzielić swoje obowiązki. Kto ma zaatakować mniejsze bazy a komu, przypadnie zaszczyt zrzutu na lotnisko. Gdy już to zrobicie, musicie być pewni, że za pierwszym przelotem uda się tego dokonać. Tak jak pisałem wyżej, uniwersalny zestaw małej ekipy wyburzeniowej to tonaż 8 × 1500 kg. Mała baza schodzi od jednego ładunku, pozostaje kolejnych 7. W ekipie doskonałej latacie w 3, dwóch lotnisko, jeden kosi pomniejsze bazy. Kiedy lotnisko jakimś cudem się opiera, trzeci kończy robotę. Jednak..
Zabawa zaczyna się, wtedy gdy cały Twój team gryzie glebę, każdy już śpi. A ty jako jeden w tabeli, wspólnie (bądź w wersji ekstremalnej, samemu) wraz z dwoma innymi Tu-4 zostajecie sami. Tam wysoko w chmurach.
- Chmura to lawa, a do lawy się nie wchodzi. Taka dla zasady.
Z takim przekonaniem musisz wlecieć w jak największy pas zachmurzeń. Chmury to Twój sojusznik. Oraz kat. Dają osłonę przed wzrokiem wrogich myśliwców jednak gdy ktoś CIEBIE dostrzeże oraz uruchomi myślenie, będzie wesoło. Z takiej pozycji łatwiej zaatakować samotny bombowiec. Szczególnie z góry wraz z dużą prędkością. Na to jednak jest rada. Rozglądanie się cały czas wokół swojego statku kosmicznego oraz nasłuchiwanie wrogów. Już z odległości jednego kilometra da się usłyszeć mniej więcej, z której strony nadleci przeciwnik.
- Baitować czy nie baitować, oto jest pytanie.
Obrazek adekwatny, tutaj mina pilota, gdy leci na Ciebie stado rozwścieczonych odrzutowców
Kursk 1969 w świecie Realistycznych Bitw Lotniczych, malarz nie znany.
Bait to z angielskiego przynęta więc używa się go jako określenia taktyki mającej zmylić. Granie Tu-4 to wieczne mylenie przeciwnika. O ile korzystasz z ręcznego sterowania wieżyczkami, możesz podpuścić go bliżej, na taką odległość gdzie nie będzie miał już czasu na ucieczkę. On lub Ty. Z reguły jest to ryzykowny manewr. On może już strzelać np. z amunicji niewidzialnej z daleka, podczas gdy Ty czaisz się jak… jak coś. Czajka. O. To pasuje. No więc teraz kwestia kluczowa czy otwierać ogień, czy nie? Przyjmując, że masz ustawioną zbieżność na odległość X, starasz się celować z wyprzedzeniem już z odległości X+200 metrów zależnie od jego prędkości. Możesz też pruć już z 2000 metrów. O ile trafisz, Twój punkt. Nigdy nie wiadomo jak potoczy się sytuacja, jednak jako gracz broniący się masz realny wpływ na to, kto będzie spadał w kuli ognia. Więc albo podpuszczasz go na blisko by otworzyć ogień co daje realną szansę zestrzelenia połączoną z realniejszą szansą na własny zgon bądź odstraszasz go z większej odległości, licząc na to by ten jeden pocisk, siadł centralnie w niego. Your choice.
- Jaka amununicja będzie najle..
Tylko uniwersalna. Lasery w połączeniu z niszczycielską siłą ognia ładnie wyglądają na niebie. I są śmiertelnie zabójcze. Zamykamy podpunkt.
- Trochę drogi w naprawie
Więc nie gińcie, Towarzyszu xaxaxaa)
- Czy za graniem na symulacji bombowcem pokroju Tu-4 idzie się do piekła?
Na samo dno i jeszcze głębiej.
typowe ruskie myślenie w grach…samolot bardziej awaryjny od starego Wartburga w grze staje się najlepszą maszyną
typowe januszowe myślenie w grach…
Chesz żeby silniki Me262 Ci się zaczynały palić jeśli przepustnicę zbyt szybko otwierasz?
Chcesz żeby Panterze przekładania siadała po paru kilometrach?
Chcesz żeby skrzynia biegów w Tygrysie się niszczyła jeśli twój kierowca nie jest wyszkolony przynajmniej na eksperta?
TAK! jesli wszystkie historyczne usterki dopadna Teciaki
mwahahahhahaha
Dawno nieaktualne i dużo po czasie. Ale gówniany hype trzeba robić, by utrzymać antypropagandę na wszystko co ruskie.
kolega leki uspokajające to dzisiaj brał?
W końcu nick Towarzysz Piesov zobowiązuje ))
Szanuję blogi gejmerskie, ale za mało Walaszka