„Co nacje mają do zaproponowania?” – wywiad z Kresimirem Gusakiem, Military Relations Product Managerem
Dziękujemy Wydawcy portalu historia.org.pl za możliwość publikacji tego materiału! 🙂 Miłej lektury! 🙂
Kresimir Gusak pełni funkcję łącznika pomiędzy twórcami gry World of Warships a muzeami wojskowymi. Dzięki jego pracy możliwe jest mimetyczne odtwarzanie okrętów.
Kresimir to drobny mężczyzna z sympatycznym uśmiechem, mówiący po angielsku z bardzo silnym francuskim akcentem. W trakcie wywiadu usiedliśmy pomiędzy panelem sterowania siłownią lotniskowca Foch a modelem atomowego okrętu podwodnego Barracuda. W tym inspirującym otoczeniu, z widokiem na wielki model lotniskowca Charles de Gaulle zaczęliśmy rozmowę o tym, jak Wargaming współpracuje z muzeami i innymi instytucjami zainteresowanymi promowaniem historii wojskowości.
Grzegorz Antoszek – Cześć! Miło cię poznać. Jestem redaktorem z polskiego portalu historycznego Historia.org.pl. Chciałbym porozmawiać trochę o tym, jak wygląda wasza współpraca z różnymi muzeami, ekipami filmowymi i tak dalej.
Kresimir Gusak – Ciebie również miło poznać. Nie wiedziałem, że przyjechała ekipa z Polski, to fajnie! Pytaj.
G.A. – Przede wszystkim muszę zauważyć, że modele statków w WoWs są bardzo szczegółowe. Jestem pewien, że to nie tylko zasługa pracy grafików. Skąd bierzecie tak szczegółowe informacje, np. o tych wszystkich japońskich lotniskowcach z XX wieku, które od lat czterdziestych spoczywają głęboko pod powierzchnią Pacyfiku?
K.G. – WoWs to bardzo rozbudowany projekt, zatem za każdym razem, gdy myślimy nad dodaniem nowej linii okrętów, urządzamy wielką „burzę mózgów”. Twórcy gry, konsultanci historyczni i inne osoby siadają i dyskutują nad tym, co dana nacja ma do zaproponowania, na co można zwrócić uwagę pod względem cech charakterystycznych i gdzie je znaleźć. Wtedy bierzemy się do pracy. Pojechaliśmy np. do Tokio, by przejrzeć tamtejsze archiwa i plany statków. Gdy uzyskaliśmy do nich dostęp, to kolejnym wyzwaniem było przetłumaczenie tych dokumentów, gdyż spisano je po japońsku. Obecnie przyglądamy się operacjom przeprowadzanym na wielką skalę i np. we Francji pracujemy z dwoma różnymi instytucjami historycznymi armii francuskiej. Wysłaliśmy do nich kilka różnych ekip w poszukiwaniu wszystkiego – od niszczycieli po lotniskowce. Współpracujemy też z prywatnymi archiwami i muzeami, jak również staramy się zwiedzić istniejące statki.
G.A. – Następne pytanie. Jesteśmy w Muzeum Marynarki Wojennej w Tulonie. To nie przypadek. Czy możesz powiedzieć, czy współpracujecie i w jaki sposób?
K.G. – W przeszłości przeprowadziliśmy kilka wydarzeń społecznościowych i spotkań w tym muzeum, nie jesteśmy więc tu nowi i mamy nadzieję, że to konkretne wydarzenie prasowe przeniesie współpracę na nowy poziom. Obecnie siedzimy, mówiąc w przenośni, przy wspólnym stole i dyskutujemy na temat tego, co możemy zrobić dla muzeum, a co muzeum dla nas. Naszą współpracę dzielimy na dwa rodzaje – bezpośrednią, np. wsparcie finansowe, ale także wymieniamy się doświadczeniami i opiniami, gdyż pomagamy muzeum dostosować się do nowej ery, nowych trendów itd.
G.A. – Czy inne muzea również idą na taką współpracę? Wspierają was danymi i wiedzą?
K.G. – Tak, jak najbardziej! Na przykład już od sześciu lat doskonale współpracujemy z Muzeum Czołgów w Bovington. Zorganizowaliśmy razem wiele wspólnych projektów, np. pomagaliśmy im z odrestaurowaniem pojazdów, z przyjmowaniem darowizn czy rzeczy związanych z czołgami w wirtualnej lub rozszerzonej rzeczywistości, uczestniczyliśmy w zbiórkach pieniędzy. W tej chwili za pomocą HoloLens zamierzamy odtworzyć Sturmtigera w rozszerzonej rzeczywistości . Będą oni także mieli kolekcję historii Tygrysów, do której zamierzają pozbierać wszystkie modele tych czołgów, ale nie będzie tam Sturmtigera, więc stworzymy go. Pomagamy zatem swoimi opiniami, badaniami i opowieściami historycznymi, by ich wspomóc i sprawić, że więcej osób tam przyjdzie, jak również wspieramy ich finansowo, pomagając w ten sposób im i sobie samym.
G.A. – Jeśli chodzi o okręty typu Essex czy Iowa, czy pojechaliście do Stanów Zjednoczonych, by przeskanować te statki najdokładniej, jak się da?
K.G. – Jeśli chodzi o mnie, to skupiam się na Europie. Zarządzam komunikacją z muzeami na miejscu. Są za to inne siedziby: w Seattle, Sankt-Petersburgu, Chicago, Bovington itd. Zatem amerykańskie statki zostały stworzone przez moich kolegów w USA, którzy z pewnością byli na ich pokładach.
G.A. – Czy w Europie odwiedzaliście statki? Jakie?
K.G. – Moim najmilszym wspomnieniem jest wizyta na bliskim wam statku, czyli na polskiej Błyskawicy.
G.A. – Dobra wymowa!
K.G. – Dzięki, ćwiczyłem (śmiech). Sporo czasu spędziliśmy nad zbadaniem Błyskawicy, ponieważ informacje o niej były bardzo rozsiane. Dokumentacja znajduje się w kilku książkach różnych autorów, tak naprawdę jednak okręt pochodzi z Wielkiej Brytanii, a nie z Polski. Współpracowaliśmy z Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni. Pracowaliśmy z kilkoma polskimi konsultantami, by uzyskać wszystkie plany, a także wysłaliśmy ekipę do Cowes, gdzie Błyskawica została zbudowana. Mieliśmy stamtąd sporo informacji. Na pewnym etapie nadal jednak potrzebowaliśmy jeszcze więcej danych, gdyż wiedzieliśmy, że okręt ten był bardzo ważny dla Polski. Wysłaliśmy nawet na pokład swój zespół, by wykonał zdjęcia każdego nitu.
G.A. – Następne pytanie. Jako Wargaming, w przypadku WoT, kochacie promowanie gry poprzez współpracę z Bovington, np. z Tankfest. Jest to więc współpraca korzystna dla obu stron, która dużo przynosi WoT, o czym zresztą wspomniałeś. Czy planujecie podobną współpracę konkretnie dla World of Warships?
K.G. – World of Warships to dla nas nowszy produkt i ciągle się przy nim uczymy dostosowywania do rynku i społeczności. Cały czas poszerzamy swoje kontakty z muzeami. W przypadku czołgów zbudowanie sieci kontaktów zajęło nam pięć lat. Ale tak, szukamy podobnych możliwości odnośnie do WoWs. Jedynym problemem jest fakt, że statki są dużo większe niż czołgi. Robiliśmy już wydarzenia przy premierze gry, np. w dokach Chattham w Wielkiej Brytanii, jak również w Polsce, w Gdyni, dla lokalnego rynku. Jeśli nadarzy się dobra okazja i uda nam się coś stworzyć, to wtedy na pewno zrobimy coś podobnego.
G.A. – Niedługo ukaże się nowy film z Tomem Hanksem, Greyhound. Czy planujecie np. współpracę z tym filmem?
K.G. – Kiedy ten film wejdzie na ekrany kin?
G.A. – W tym roku lub następnym
K.G. – Nie mam o nim żadnego pojęcia, ale jest to coś, na co zwrócimy uwagę.
G.A. – Pamiętasz, że współpracowano przy Furii?
K.G. – Tak, ale jeśli chodzi o tego rodzaju współpracę, to takimi rzeczami zajmuje się inny wydział, gdyż to zupełnie co innego współpracować np. z Sony Pictures i z muzeum w Gdyni. Jeśli chodzi o mnie, to nasz wydział współpracuje praktycznie z każdym, więc na pewno się tym zajmiemy.
G.A. – Ostatnie pytanie dotyczy muzeum w Gdyni. Czy współpraca będzie kontynuowana i w rezultacie pojawi się linia polskich okrętów, czy też Błyskawica to pojedynczy przypadek?
K.G. – Ciągle sprawdzamy, co możemy zrobić z muzeum w Gdyni. Mamy pewne plany co do współpracy. Przeprowadziliśmy eksperymentalne wydarzenie w Seattle, które się powiodło, i na tej podstawie możemy chcieć przeprowadzić podobne wydarzenie w Gdyni. Jesteśmy z nimi w kontakcie i ciągle formalizujemy naszą współpracę, rozszerzamy działalność, badamy potrzeby rynku.
G.A. – Dziękuję za wywiad. Mam nadzieję, że spotkamy się w Polsce, na którymś z gdyńskich nabrzeży.
K.G. – Będzie bardzo miło. Proszę jeszcze, żebyś przekazał pozdrowienia dla polskich graczy w WoWs i czytelników portalu, w którym pracujesz.
G.A. – Dziękuję. Wiedz, że jesteście pod baczną obserwacją i macie naprawdę duże wsparcie.
Jeszcze raz serdeczne podziękowania dla Wydawcy za możliwość publikacji tego materiału! 🙂 Oryginalny artykuł znajduje się na portalu: historia.org.pl.
Tak, tuż po lotniskowcach
Mnie najbardziej ciekawi czy będą Rosyjskie pancernik.
A były takowe w latach trzydziestych za pięciolatki budowane?