Finały WGL – recenzja :)
Finały WGL, które odbyły się w ostatni weekend, można podkreślić krótko – było dobrze. Widać, że organizatorzy odrobili lekcje, zadane rok temu, i tym razem nie było żadnych dziwnych niespodzianek w postaci kolejek itd. Ale po kolei…
Cała impreza została rozłożona na dwa dni – piątek i sobotę (nie jak ostatnio w sobotę i niedzielę). Na początku spraw wydała się nam (rykoszetówkom) troszkę nie halo. W końcu 90% ludzi grający w WoT to uczniowie/studenci, a Ci w piątek przecież mają zajęcia, czasami nawet do późna. Sprawa też tyczy się ludzi pracujących (jak np. ja), którzy też zbyt wcześnie z roboty urwać się nie mogli. A potem nastąpiło olśnienie – przecież to genialne! Impreza trwa do późna, Ci co skończyli zajęcia/pracę, mogą spokojnie pójść odebrać swój czołg (który nie był w tym roku niczym wyjątkowym, jeżeli chodzi o darmowy prezent) i wrócić sobie na finały w sobotę. Prawda, że proste? I tak też było – w piątek odbyło się tylko kilka pokazowych i kwalifikacyjnych meczów, które cieszyły się średnią oglądalnością. Dużo więcej ludzi wolało udać się na stoisko z wirtualną rzeczywistością czy wewnętrzne drużynówki, niż oglądać zapasy stalowych gigantów. Inaczej sprawa miała się w sobotę – tutaj emocji nie zabrakło! Jak przybyłem na miejsce (po godzinie 10:00) to przywitała mnie dosyć spora kolejka, która zawijała za róg Torwaru. Okazało się jednak, że po otwarciu wrót piekieł, kolejka owa szybko się rozładowała, co pozwoliło dostać się na same finały bez większych problemów. Ludzi było sporo, a widownia praktycznie ciągle pełna.
Same rozgrywki były chyba jednymi z bardziej emocjonujących zmagań w historii finałów WGL. Drastycznie zmieniła się meta gry, a to przez jeden ruch – wprowadzenie X-tych tierów! Wymusiło to na graczach bardziej agresywną grę, bo w końcu nie mogli przestać 90% czasu na czołgach lekkich w krzakach i ruszyć na sam koniec. Tutaj wielki kciuk w górę, bo walki dziesiąto-tierowych kolosów oglądało się z wypiekami na twarzy. Już same ćwierćfinały pokazały, że będzie się działo (Tornado Rox vs Hellraisers), a potem już było tylko lepiej. Tutaj duże brawa należą się azjatyckim zespołom (YATO Gaming oraz GOLD BASS), które starły się z najlepszymi jak równy z równym. Natomiast wielki niedosyt pozostawiła po sobie Kazna Kru (wchodząca wolną kartą), na którą chyba liczyli wszyscy Polacy. Powód? Obecność jedynego reprezentanta biało-czerwonych na turnieju – Ealiena. Niestety, mimo wszelkich wysiłków, „czachy” nie wygrały ani jednego meczu i odpadły już na poziomie ćwiartki. Wisienką na torcie był finał pomiędzy rosyjskim zespołem Hellraisers, a międzynarodowym Natus Vincere, gdzie obie strony okładały się po twarzach, oddając cios za cios. Ostatecznie zwyciężyła drużyna Na’Vi (która rozegrała równocześnie swój 100-tny mecz w WGL), wykorzystując zablokowanie się gracza „diabłów” na kamieniu. Złośliwi twierdzą, że grę wygrała nowa fizyka, nie umiejętności, ale takie rzeczy są wpisane w gry video.
Bardzo miłym akcentem był natomiast pokazowy mecz w World of Worships. Po pierwsze, jako członka jednej z drużyn, mogliśmy zobaczyć samego Jinglesa! Po drugie walki okrętów były na prawdę… żwawe. Osobiście bałem się, że cała rozgrywka nie będzie tak dynamiczna, jak w WoT, ale udało się! Głównie przez bardzo dobrą pracę operatorów kamery, którzy w odpowiednim momencie przełączali się tam, gdzie widz powinien aktualnie patrzeć i podziwiać czy to zmagania eskadr samolotów zwiadowczych, czy zatapianie okrętu wroga.
Oczywiście nie zabrakło bardzo miłych spotkań :). Mieliśmy okazje uścisnąć wiele zacnych prawic – Huntus, Faja, Multi, DED87, Dom1n – to tylko niektóre z osobistości, z jakimi mogliśmy usiąść i porozmawiać – dzięki Panowie!
Na koniec kilka słów od nas :). Bardzo miło zaskoczyła nas Wasza aktywność, jeżeli chodzi o Rykoszet. Nasze koszulki zrobiły swoje i przyciągnęły Waszą uwagę, co pozwoliło nam dużo bliżej poznać naszych czytelników. Daliście nam mnóstwo pozytywnej energii do dalszej pracy w postaci miłych słów oraz konstruktywnej krytyki, i za to Wam dziękujemy – że jesteście z nami na co dzień, i że byliście w tak ważnym dla naszego światka dniu :). Dlatego śledźcie naszego FB i stronę, bo niedługo pojawią się na niej pierwsze materiały z finałów! Na pewno nie zabraknie ogólnego podsumowania w postaci filmików, jak i bardzo ciekawych wywiadów.
Czołgiem!
World of Worships – GG!:D