„Lis Pustyni” – buta, fart i upadek
Sojusz nazistowskich Niemiec i faszystowskich Włoch na początku II WŚ okazał się bardzo niesymetrycznym w sferze wojskowej. W latach 1939-1940 Wehrmacht nieustępliwie przemalowywał mapę Europy na niemiecki kolor. Włoska armia również wykazywała się nieustępliwością – nieustępliwie zawalała wszystko, za co się brała. Francja, Grecja, Północna Afryka – wszędzie czekała ich porażka i osłupienie.
Choć faktycznie – Afrykańską Kampanię Włochy zaczęły nieźle. Wojska marszałka Rudolfo Grazianiego odepchnęły Brytyjczyków na przeszło 100km na wschód w kierunku Aleksandrii. Ale na tym się skończyło. Natarcie zatrzymało się w połowie września 1940 r. ze względu na problemy z zaopatrzeniem, złe zarządzanie oddziałami i karygodnej bierności marszałka Grazianiego.
Brytyjczycy wykorzystali okazję i w grudniu przeszli do kontrnatarcia mając w składzie Armii Nilu raptem 36 tys. żołnierzy. Do lutego 1941 r. 250 tys. zgrupowanie włoskie została rozbita i odrzucona na przeszło 700km. Żeby wspomóc swoich nieporadnych sojuszników dowództwo niemieckie podjęło decyzję by wysłać do Afryki ograniczony kontyngent wojsk. Dowodzić miał dobrze zapowiadający się, ale jeszcze mało znany generał-lejtnant Erwin Rommel. Przez następne dwa lata północna Afryka miała być dla niego poligonem, na którym zdobył sławę i zarazem odniósł największą porażkę w całej swojej karierze.
Bardzo skuteczna pomoc
Niemieckie dowództwo traktowało Afrykę otwarcie jako drugorzędny teatr działań. Rommel przybył tam z rozkazem by wesprzeć przegrywających Włochów i zatrzymać brytyjskie natarcie. Trudno sobie wyobrazić inne zadanie, jeżeli wziąć pod uwagę, że połączone siły niemiecko-włoskie w Afryce liczyły aż do dnia klęski nie przekroczyła 140 tys. a gdy na front przybył Rommel – było ich jeszcze mniej.
Do wypełnienia otrzymanych rozkazów generał-lejtnant podszedł na swój sposób. Nie czekając na przybycie głównych sił Wehrmachtu podjął decyzję o szybkim uderzeniu na Brytyjczyków. Atak był tak niespodziewany, a działania wojsk Rommla tak bezczelne i pomyślne, że w kilka m-cy wyparto ich z całej libijskiej Cyrenajki, po czym wojska niemiecko-włoskie ruszyły na granice Egiptu.
Z jednej strony – działania Rommla wywołały euforie w Niemczech. Rozpaczliwie próbowało zatrzymać swojego oszalałego generała, o którym niemiecki naczelnik sztabu generalnego Franz Halder otwarcie mówił „niesubordynowanym żołdakiem”. Nic nie pomogło – ani rozkazy przerwania działań z Niemiec, ani nawet wizyta generała Friedricha Paulusa, który osobiście wybrał się do Afryki spotkać ze zbuntowanym dowódcą.
Na wiosnę 1942 r. Brytyjczycy straszyli już Rommlem dzieci. Ton jednego z rozkazów ówczesnego brytyjskiego dowódcy sir Claude Auchinleck’a dobrze pokazuje jaki nastrój panował w jego oddziałach – „istnieje realne zagrożenie, że nasz znajomy Rommel stanie się dla naszych żołnierzy czarownikiem lub strachem na wróble… W żadnym wypadku nie jest nadczłowkekiem, choć jest niezwykle energiczny i ma wysokie kompetencje. Chcę, żeby wszystkimi dostępnymi środkami zwalczano przedstawianie Rommla jako kogoś więcej niż zwykłego, niemieckiego generała”.
„Polowanie na lisy” przyszłego wicehrabiego Alamein
Groźba przejęcia Kanału Sueskiego przez Niemców zdawała się już całkiem realna. Dla Wielkiej Brytanii kanał był bodaj najważniejszym punktem strategicznym zaraz po Kanale La Manche, ponieważ na Daleki Wschodzie do wojny przystąpiła Japonia i angielskie konwoje były zagrożone. W tej sytuacji zmiażdżenie Rommla było dla nich nie tylko sprawą honoru, ale i warunkiem przetrwania. Do Afryki przerzucono ogromne siły – piechota, czołgi, lotnictwo. Niemcy nie mieli takiej możliwości, bo uniemożliwiało im to lotnictwo alianckie stacjonujące na Malcie i brytyjska flota, która niepodzielnie rządziła na Morzu Śródziemnym. Sytuacja w Afryce musiała się zmienić. I zmieniła się. Miało to miejsce w czasie pauzy operacyjnej, którą wymusiła pierwsze bitwa pod El-Alamein w lipcu 1942 r.
Po kilku przetasowaniach w kadrze dowódczej, alianci wystawili generała Bernarda Montgomery’ego na dowódcę samodzielnego korpusu ekspedycyjnego – 8 Armii. W porównaniu z poprzednikami był bardziej zdecydowany i umiał osiągnąć sukces. W sierpniu i wrześniu 1942 r. generał z powodzeniem odparł natarcie Rommla na grzbiet Alam-Halfa i rozpoczął przygotowania do kontruderzenia. Montgomery nigdy nie rzucał się do boju nie mając pewności, że zebrał siły wystarczające by pokonać przeciwnika. A w rezerw miał dostatek – przed decydującym uderzeniem na El-Alamein samych czołgów brytyjczycy zebrali ponad 1000 szt, a przeszło ¼ stanowiły najnowocześniejsze Shermany. Rommel pod tym względem ustępował Brytyjczykom prawie dwukrotnie i to tylko pod względem ilościowym. Jakościowo niemiecko-włoskie zgrupowanie ustępowało jeszcze bardziej, ponieważ znaczną część ich parku maszynowego stanowiły słabo uzbrojone i opancerzone maszyny włoskie. Rommel otwarcie nazywał je „rupieciami”.
We wrześniu 1942 r. gdy do natarcia aliantów było jeszcze ponad miesiąc, Rommel (już od dawna feldmarszałek) opuścił Afrykę i udał się do Niemiec na leczenie. Wśród jego żołnierzy szalała czerwonka i wszczepienna żółtaczka. Hitler przyjął feldmarszałka, wysłuchał jego opowieści o ciężkim położeniu Afrikakorps i obiecał dostarczyć duże ilości pojazdów i uzbrojenia, w tym najnowocześniejsze czołgi „Tygrys”. Jednak obietnice Hitlera były pisane palcem po wodzie. Ponadto Anglicy niepodzielnie rządzili na niemieckich liniach zaopatrzeniowych, a Royal Navy wysyłała na dno większość zapasów wysyłanych Rommlowi.
Montgomery ze zwykła dla siebie sumiennością przeprowadził ogromną akcję dezinformacyjną. Na jego rozkaz Brytyjczycy maskowali czołgi jako ciężarówki i na odwrót, rozkładali fałszywe przewody paliwowe, stworzyli cała sieć fikcyjnych radiostacji. Przy planowaniu uderzenia uwzględniono nawet fazy księżyca, ponieważ pierwsze natarcie alianci zamierzali przeprowadzić w nocy i oświetlenie było niezwykle ważne,.
El-Alamein. Ostatnie starcie
Pod nieobecność Rommla niemiecko-włoskie siły były dowodzone przez Georga Von Stumme. I kiedy późnym wieczorem 23 października 1942 Brytyjska artyleria zaczęła ostrzeliwać Niemieckie pozycje – nie był na to przygotowany. Z drugiej strony – Brytyjczycy nie przekuli tego w zwycięstwo, którego się spodziewali. Zadali straty niemieckiej piechocie i artylerii, przerwać łączność z dowództwem, ale gdy świt nastał brytyjskie wojska brnęły przez „Ogród Diabła”, jak nazywali rozległe pola minowe ułożone przez Niemców na rozkaz Rommla.
Rankiem 24 października Stumme osobiście wyjechał na inspekcję pierwszej linii, żeby zorientować się w sytuacji. W odróżnieniu od Rommla Stumme nie brał ze sobą eskorty i radiostacji, zabrał ze sobą jedynie dwóch przybocznych. Przy samej linii frontu, w otwartym polu, jego samochód wpadł w zasadzkę i znalazł się pod ostrzałem. Jeden z towarzyszących mu żolnierzy zginął od postrzału w głowę, sam Stumme wyskoczył z jadącego samochodu i pod jego osłoną usiłował dotrzeć do pozycji swoich żołnierzy. Następnego dnia znaleziono go jednak martwego, ale przyczyną zgonu nie była kula ani odłamek, tylko zawał serca. Stumme cierpiał na chorobę wieńcową. Kierowca nie zauważył, kiedy generał upadł.
Pierwszemu etapowi operacji Brytyjczycy dali kodowe oznaczenie „Lekki Krok”. W rzeczywistości każdy krok był dla żołnierzy Montgomery’ego bardzo trudny. Niemiecką obronę przyszło Brytyjczykom dosłownie „przegryzać”. Nawet Włosi, którzy wcześniej nie zabłysnęli bojowym duchem, tym razem pokazali na co ich stać. Co więcej – gdy Rommel w pośpiechu wrócił do Afryki 25 października jego wojska przeprowadzały właśnie serię potężnych kontruderzeń.
Przez pierwsze cztery dni operacji sojusznicy rozwinęli natarcie na głębokość ledwo 7 km. Potem wojska Monty’ego częściowo przeszły do obrony, a częściowo – zaczęły się przegrupowywać. Ten etap bitwy o El-Alamein niektórzy nazywali „psią awanturą”. Brytyjczycy wyprowadzali to tu to tam lokalne uderzenia, wykańczali Niemców, „odgryzali” od ich obrony kawałek po kawałku. Rommel został zmuszony przerzucać swoje skromne rezerwy pancerne z jednego odcinka na drugi, ponosząc straty od wrogich czołgów, artylerii i lotnictwa. Taki bałagan trwał pięć dni. Przez ten czas linia frontu nie przesunęła się prawie wcale, ale zdolność operacyjna wojsk niemieckiego feldmarszałka spadła niemal do zera.
Złośliwą ironią wydaje się w tej sytuacji radiogram, którą Rommel otrzymał z Rzymu na kilka godzin przed decydującym uderzeniem Monty’ego. „ […] Duce pragnie zawiadomić pana feldmarszałka o swoim przekonaniu, że pod waszą komendą to rozpoczynające się natarcie zakończy się całkowitym zwycięstwem”.
W nocy z 1 na 2 listopada 1942 r. wojska alianckie rozpoczęły operację „Supercharge”. Po potężnym ostrzale artyleryjskim brytyjskie czołgi ruszyły naprzód i przełamały kruchy front. Niemcy mieli w tamtej chwili 35 sprawnych czołgów. Rommel wydał rozkaz wycofania się. Jego siły kontynuowały kontruderzenia i zadawały Brytyjczykom straty, ale nie było już najmniejszych złudzeń co do ostatecznego wyniku bitwy. Nie dało się tego samego powiedzieć o Hitlerze, który wydał Rommlowi rozkaz walczyć do ostatniego człowieka. Feldmarszałka szokował ten rozkaz, ale podporządkował się.
Do czasu, gdy do Fuhrera dotarło, że kontynuowanie walki nie ma już sensu, Rommel nie miał już praktycznie czym walczyć. Gdy dotarł do niego rozkaz odwrotu, feldmarszałek wziął od Włochów zapasy wody, praktycznie wszystkie samoloty transportowe i ruszył w stronę Tunisu. To był długi odwrót. Dochodziło do starć. Marsz zakończył się 13 maja 1943 r kapitulacją Afrikakorps. Ale Rommla nie było ze swoimi żołnierzami – na rozkaz dowództwa opuścił Afrykę.