Unikalny T-34-76 wyłowiony z rzeki Don
Rzeki mają to do siebie, że skrywają sporo ciekawych przedmiotów na swoich dnach. Są to przeróżne części pojazdów, opakowania, rzeczy wartościowe czy całe wręcz maszyny. Taki skarb właśnie został wyłowiony z rzeki Don, która znajduje się na południu Rosji, a o którym pisaliśmy już kilka dni temu.
Wyłowiony wrak, bo o nim tu mowa, to bardzo rzadki, i praktycznie niedostępny już nigdzie, czołg T-34-76 – maszyna wyprodukowana w Stalingradzkiej Fabryce Traktorów. Miejscem „wykopalisk” była mała miejscowość Ukrainskaya Builovka, która znajduje się w regionie miasta Woroneż. Do samego odzyskania czołgu z czeluści rzeki zostały zaprzęgnięte siły z Patriot Parku z Kubinki, specjaliści z Zachodniego Okręgu Wojskowego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej oraz nurkowie.
Do wyłowienia wraku użyto pojazdu ewakuacyjnego BREM-1, którego budowa jest oparta na czołgu T-72. Operacja była dosyć karkołomna, bo T-34-76 trzeba było wyłowić z głębokości 7 metrów. Na szczęście czołg zniósł cała operację dobrze.
Znalezisko jest bardzo cenne dla historyków, gdyż do tej pory wierzono, że wszystkie pojazdy wyprodukowane przez Stalingradzką Fabrykę Traktorów zostały zniszczone na początku Wielkiej Wojny Ojczyźnianej (okres od 22 czerwca 1941 do 9 maja 1945 roku), podczas której ZSRR walczyło w koalicji antyhitlerowskiej przeciwko nazistom.
Obecnie powstały dwie teorie, jak T-34-76 mógł wylądować na dnie rzeki Don. Pierwszą z nich opowiadają sobie „lokalsi”, którzy twierdzą, że czołg został specjalnie zatopiony przez Armię Czerwoną, by zapobiec przejęcia go przez nazistów, podczas odwrotu żołnierzy ZSRR. Historycy nie bardzo dają wiarę tej historii, gdyż przed takimi manewrami zazwyczaj z czołgu usuwa się całe uzbrojenie. W przypadku wyłowionego T-34-76 cały arsenał był obecny w kokpicie.
Druga teoria mówi o nieudanym przetransportowaniu czołgu przez rzekę za pomocą pontonów. Podczas przeprawy pojazd albo zsunął się z pontonów, albo te zostały po prostu zniszczone i, razem z maszyną, powędrowały na dno. Tą wersję mogą potwierdzać szczątki takich pontonów, znalezione przez nurków na dnie rzeki, niedaleko wraku T-34-76.
Historycy wyliczają, że pojazd poszedł na dno latem, 1942 roku. Co ciekawe, ważący 30 ton czołg jest w bardzo dobrym stanie i jest możliwość przywrócenia go do lat jego świetności. Na ten temat wypowiedział się Anatoly Kalemberg – szef Departamentu Park Patriot ds. Wyszukiwania, Naprawy i Renowacji Eksponatów:
„Jeżeli będziemy chcieli odrestaurować go tylko wizualne, z zewnątrz, nie zajmie nam to dużo czasu. Pojazd jest w bardzo dobrym stanie. Jeżeli natomiast w grę wchodzi przywrócenie mu zdolności jezdnych, to może zająć nam więcej dni. Liczymy na to, że uda nam się go odnowić całkowicie„.
Ekipa wydobywcza nie znalazła w czołgu aktywnej amunicji, niebezpiecznych przedmiotów ani szczątków załogi.
Źródło: warhistoryonline.com